Układ odpornościowy skóry. Ile zabiegów medycyny estetycznej zniesie bez szwanku dla zdrowia?

Handmade beauty. Beautiful young woman keeping eyes opened while four hands in medical gloves touching her face isolated on white background.

Skóra to nie worek treningowy, który wytrzyma wszystko, co w imię urody jej się funduje. Zbyt częste lub źle dobrane procedury nie są bezpieczne. Utrzymujący się przewlekle stan zapalny związany z wykonaniem każdego zabiegu może rozprzestrzeniać się na inne narządy w organizmie.

Deklarowane przez lekarzy medycyny estetycznej i pacjentki dążenie do naturalnego wyglądu nijak się ma do rzeczywistości. Wystarczy się rozejrzeć. Sztucznie wykreowane, zniekształcone twarze, z rozdętymi ustami i martwą mimiką świadczą o całkiem odwrotnym efekcie.

Paradoksem jest, że choć walczymy o to, żeby się wyróżniać, to sięgamy co i rusz po kolejne metody inwazyjne, nie myśląc o konsekwencjach dla zdrowia. Dążenie do wyimaginowanego wizerunku często stoi w kontrze do tego, jak postrzega nas lekarz. Problem w tym, że nie każdy z nich odmówi wykonania zabiegów „na żądanie”.

A przecież każda ingerencja może wiązać się możliwymi powikłaniami, nawet, jeśli nie dopuszczamy tej myśli.  

– Skóra poddawana jest bezmyślnym procedurom, często zbędnym, a nawet szkodliwym. Większość lekarzy wykonujących zabiegi skupia się na technice zabiegu, nie analizując możliwych skutków długofalowych. Nie wspominając o innych pseudomedykach  „wstrzykiwaczach”. Stale utrzymujący się trend to: brak jakiegokolwiek planu zabiegowego, przesadna ilość podawanych preparatów oraz częstotliwość ingerencji w skórę. A co najważniejsze, brak oceny ogólnego stanu zdrowia pacjenta – mówi dr n. med. Piotr Niedziałkowski, dyplomowany lekarz medycyny estetycznej, specjalista chorób wewnętrznych i alergologii.

Skóra jak falochron

Skóra, będąca największym narządem naszego ciała, chroni przed zagrożeniami ze strony środowiska. Bez przerwy toczą się w niej liczne procesy immunologiczne, a komórki układu odpornościowego pozostają ze sobą w stałym kontakcie. To swoiste „życie w życiu”. Skóra jak wyspecjalizowana armia broni organizm przed intruzami z zewnątrz i z wewnątrz. Akcja rozgrywa się na poszczególnych piętrach skóry, a doskonała komunikacja komórek umożliwia pełną synchronizację. Skóra to składowa wrodzonego układu odpornościowego. Pierwszą fizyczną linią obrony przed zagrożeniami fizycznymi, chemicznymi oraz infekcyjnymi jest naskórek.

Ten wielowarstwowy nabłonek składa się z keratynocytów, które reagując na bodźce, pobudzają wytwarzanie cytokin prozapalnych – białek wydzielanych przez leukocyty, uczestniczących w procesie gojenia się uszkodzonej skóry. Znajdują się tam też makrofagi, limfocyty i komórki pamięci. Na powierzchni skóry mur obronny stanowią lipidy i woski wytwarzane m.in. przez gruczoły łojowe. Komórki Langerhansa łączą odporność wrodzoną i nabytą. Pod naskórkiem natomiast znajdują się komórki odpornościowe, które wzmacniają tą barierę fizyczną – wyjaśnia dr Niedziałkowski. Nieco głębiej mamy skórę właściwą z fibroblastami i komórkami odpornościowymimakrofagami, limfocytami i komórkami tucznymi. Dalej – tkankę tłuszczową, która wytwarza czynniki wzrostu, adipokiny, cytokiny i obfituje w komórki odpornościowe.

Skóra zawiera różne komórki odpornościowe, które reagują na bodźce, „wzywając” pozostałe komórki do reakcji. Część z nich jest na miejscu, w skórze, część napływa do określonego miejsca z krwią. Skóra to też ogromny magazyn limfocytów T, kilkakrotnie większy niż ten w krążącej krwi. Wiele z nich stanowią komórki pamięci immunologicznej – podsumowuje dr Niedziałkowski.  

Nawet gruczoły łojowe i potowe mają swój udział w czynnej obronie skóry, przyczyniając się m. in. do tworzenia peptydów przeciwdrobnoustrojowych. Gruczoły ekrynowe  (rozmieszczone na całej skórze ciała, głównie dłoni i stóp) i sebocyty (komórki gruczołu łojowego) produkują cytokiny. Adipocyty (komórki tłuszczowe) znajdujące się w tkance podskórnej wytwarzają peptydy przeciwdrobnoustrojowe, a fibroblasty –  cytokiny.

Mikrobiom skóry

Największym zbiorowiskiem bakterii są jelita, a skóra im pod tym względem niewiele ustępuje. Znajdują się na niej bakterie komensalne, chroniące przed wniknięciem patogenów. Jak to robią?

To dzięki komensalnym bakteriom komórki układu odpornościowego, jak na poligonie, nabywają i podtrzymują swoje zdolności do rozpoznawania i ataku na obce patogeny. Bakterie komensalne wpływają na utrzymanie prawidłowej i skutecznej wrodzonej obrony immunologicznej skóry, wytwarzając własne peptydy przeciwdrobnoustrojowe, jak i pobudzając do tego samego również komórki nabłonka – tłumaczy dr Niedziałkowski.  

Każdy szczep czy gatunek bakterii skórnych pełni funkcję obronną w sposób typowy dla siebie i miejsca, gdzie bytuje.  Mało tego, do walki o równowagę immunologiczną w organizmie są gotowe również mieszki włosowe i znajdujące się w nich komórki macierzyste.

– Dzięki nim odbudowuje się skóra po urazach, a limfocyty T oraz cytokiny prozapalne (IL-1, IL–17 i TNFa) wpływają na różnicowanie komórek macierzystych i regenerację skóry  – dodaje dr Niedziałkowski.

Od czego zależy system immunologiczny skóry?

* Hormony

O tym, czy i jak jesteśmy podatni na infekcje, oraz jak  działa nasza bariera skórna i śluzówkowa, decydują m.in. glikokortykosteroidy i hormony płciowe.  

Ostatnie doniesienia naukowe dają dowody na miejscowe wytwarzanie glikokortykosteroidów przez keratynocyty.

* Układ nerwowy skóry

Skóra jest silnie unerwiona, reaguje bólem, swędzeniem na wszelkiego rodzaju bodźce. – Istnieje  coraz więcej badań dotyczących wpływu układu immunologicznego skóry na jej neurofizjologię i odwrotnie. Mediatory komórek tucznych (histamina, tryptaza) aktywują receptory na nerwach skórnych, co wywołuje świąd.

– Neurony mają wiele receptorów dla różnych cytokin. Stany zapalne, którym towarzyszy wytwarzanie prozapalnych cytokin, mogą nasilać intensywność odczucia bólu, natomiast wytwarzane przez limfocyty Th2 cytokiny nasilają swędzenie. Wykazano też wpływ nerwów skórnych na funkcje odpornościowe skóry – mówi dr Niedziałkowski.  

* Oś jelita – skóra

Wielu chorych na jelita ma problemy skórne. I odwrotnie. Zapalenie lub dysbioza w jelitach lub w skórze to możliwy punkt wyjścia do zaburzeń odporności. Wywoływane przez drobnoustroje jelitowe do odpowiedzi limfocyty Th17 mogą nasilać podobne do łuszczycy zapalenie skóry. Podobny efekt może przynosić zapalenie jelita grubego.

* System naczyń połączonych

W naszym organizmie wszystkie procesy przebiegają w ścisłym powiązaniu ze sobą. Dlatego to co się dzieje w skórze ma związek z pozostałymi narządami ciała. Natomiast zmiany wewnątrz ciała mogą manifestować się na skórze w postaci stanów zapalnych. Komórki odporności wrodzonej i nabytej są ze sobą w stałym kontakcie. 

Umiar i rozwaga

Skóra pełni najważniejszą rolę w systemie odpornościowym organizmu. To w niej często następuje pierwsza aktywacja komórek odpornościowych, które komunikują się z pozostałymi komórkami odpornościowymi i pobudzają wzajemnie.  Komórki te nieustannie przemieszczają się między skórą a różnymi obszarami ciała poprzez krążenie krwi i drenaż węzłów chłonnych. Im lepiej działający układ krążenia, tym lepsza równowaga immunologiczna w organizmie. Lub mówiąc prościej lepsza komunikacja międzykomórkowa. Tymczasem zabieg medycyny estetycznej zazwyczaj wiąże się albo z uszkodzeniem struktury albo zmianą temperatury, napięcia tkanki czy wpływem na miejscowe krążenie.

Każdy z tych procesów zawsze pobudza komórki układu immunologicznego. Każde wywołanie stanu zapalnego, czy ucisk na naczynia natychmiast ingeruje w układ odpornościowy. Nie ma takiego zabiegu z zakresu medycyny estetycznej, który by nie wpływał w jakimś stopniu na stan równowagi immunologicznej – podkreśla dr Niedziałkowski.  

Reakcją na uszkodzenie tkanki, czy wprowadzenie obcej substancji jest fizjologiczny stan zapalny. Gdy wszystko przebiega prawidłowo, reakcja wygasa po pewnym czasie. Trwa to dłużej, gdy w organizmie toczą się inne procesy zapalne lub pacjent jest niedożywiony.  Zawsze po zabiegu lekarz powinien dać układowi odpornościowemu czas, by ten wrócił do równowagi.

Jeśli jednak przewlekły stan zapalny się utrzymuje dłużej, może to doprowadzić osoby predysponowane do autoimmunologii.

Jeśli zabiegi wykonywane są często i cały czas utrzymuje się stan zapalny, zaczyna się on rozprzestrzeniać po całym organizmie. To kwestia czasu, kiedy pojawią się skutki przewlekłego stanu zapalnego w innych narządach. Dosyć często dochodzi też do sytuacji odwrotnej – nawet rok po podaniu kwasu hialuronowego może dojść do reakcji immunologicznej w przebiegu nabytej infekcji. Im więcej preparatu, tym większa reakcja np. obrzęk w miejscu podania lub stan zapalny. Warto mieć tę świadomość, planując kolejne zabiegi. Uroda i lepszy wygląd – tak! Ale nie za wszelką cenę – przestrzega dr Niedziałkowski.

Exit mobile version