Kobiety wstydzą się o nim rozmawiać nawet między sobą. Do dolegliwości nie przyznają się nawet lekarzom. A problem dotyczy zdrowia i komfortu życia nawet co trzeciej z kobiet. W mało zaawansowanym stadium można sobie z nim poradzić naturalnie aktywując procesy regeneracji tkanek.
Nietrzymanie moczu kojarzy nam się zazwyczaj z osobą zmuszoną do noszenia pampersów, często przykutą do łóżka. Tymczasem problem dotyczy bardzo dużej grupy kobiet w różnym wieku. Warto je uczulać, by zwróciły uwagę, czy:
- Zdarza im się zawahać, czy mogą założyć stringi w obawie, że na spodniach pojawi się mokra plama od śmiechu, dźwigania ciężarów, kichania.
- Jeśli mają astmę, a podczas nasilenia jej ataków zdarzają im się krępujące sytuacje i bezpiecznie czują się tylko z chłonną wkładką.
- Jeśli muszą się „zabezpieczyć”, by poskakać na trampolinie. Ginekolodzy mówią wręcz o teście trampoliny.
- Jeśli po ciąży i porodzie mają dyskomfort związany z niekontrolowanym gubieniem moczu, który nie mija po połogu.
By sprecyzować, czy wszystko jest normie i to tylko chwilowa niedyspozycja, czy warto już zadziałać choćby profilaktycznie, można wykonać bardziej precyzyjne badania, tzw. testy kropelkowe.
Gdy kłopotliwe sytuacje dotyczą kilku kropli moczu wyciekających poza kontrolą, są duże szanse zapobiec dalszemu rozwojowi schorzenia stosując nieinwazyjne metody. Jakie? W zasadzie takie same, jak do… odmładzania twarzy. Pomocne są zabiegi z zakresu ginekologii estetycznej. W naturalny sposób regenerują tkanki przywracając im młodą formę i pełnię funkcjonalności.
Jest to rozsądna profilaktyka pozostająca w trendzie zdrowego trybu życia i umożliwiająca kobietom długie cieszenie się pełną aktywnością.
Z czego wynika problem?
To w zasadzie kobieca fizjologia. Wraz z wiekiem, już od 25 roku życia spada produkcja kolagenu i pogarsza się jego jakość. Na skórze widzimy to zjawisko w postaci jej wiotkości i zmarszczek. Z tego samego budulca – kolagenu – zbudowane są także narządy wewnętrzne. Także mięśnie i np. ściany pochwy, one także tracą swoją „jędrność” .
U kobiet istotny jest m.in. kąt nachylenia miedzy cewką moczową a pęcherzem. Prócz tego cewka moczowa jest bardzo krótka, nie ma osobnego zwieracza. Okolona jest mięśniami dna miednicy, które pełnią zasadniczą rolę w kontrolowaniu wypływu moczu. Mocno osłabia je np. ciąża i poród. Jest to efekt wielu miesięcy mechanicznego rozciągania ich pod wpływem ciężaru i naporu rosnącego płodu. Sam poród, w zależności od jego przebiegu, może pogłębić problem lub być bezpośrednim powodem nietrzymania moczu.
Czas, a z nim postępujący spadek jakości kolagenu, także powoduje rozluźnienie i obniżenie mięśni dna miednicy, który tworzą jakby hamak podtrzymujący narządy wewnętrzne na poziomie krocza.
Nie dość, że fibroblasty – najważniejsze komórki skóry – produkują go coraz mniej, to włókna, które już mamy rozciągają się, stają się coraz mniej elastyczne, a nawet popękane. W efekcie tkanki stają się coraz mniej sprężyste. Pozbawione solidnego „podparcia” ujście cewki przesuwa się poniżej pierścienia, który tworzą mięśnie dna miednicy. Stąd wynikają kłopoty. By opanować sytuację, należy przywrócić mięśniom ich pierwotne napięcie i objętość. Wówczas znów będą „podtrzymywać” cewkę moczową w prawidłowej pozycji.
Metodami niechirurgicznymi (chirurgiczne to tzw. siatki – taśmy wszywane tak, by przywrócić podparcie pod pęcherzem i cewka moczową) można leczyć pacjentki o lekkim do umiarkowanego natężenia dolegliwości, te które funkcjonują bez pieluch. Prawidłowa kwalifikacja jest tu podstawą. By proces gubienia moczu powstrzymać, a nawet cofnąć należy regularnie – w zasadzie do końca życia – wykonywać tzw. ćwiczenia Kegla.
Najprostsze z nich to spięcie mięśni poprzez zaciskanie pośladków na 3 sekundy powtarzane w seriach po 10 razy, tak by w ciągu dnia wykonać 100 powtórzeń. Drugie ćwiczenie, to celowe powstrzymywanie strumienia moczu podczas siusiania. W ćwiczeniu mięśni dna miednicy mogą być również pomocne tzw. kulki gejszy uznawane za gadżet erotyczny. W tym przypadku to przyrząd treningowy. Bardzo niekorzystne jest natomiast funkcjonowanie z przepełnionym pęcherzem.
Bardzo istotnym elementem terapii wysiłkowego nietrzymania moczu jest wykluczenie dźwigania (podnoszenie z ziemi ciężarów większych niż 5 kg)
Nagminnym jest podnoszenie dzieci przez kobiety, bez względu czy mają one rok czy 5 lat. W pierwszym przypadku trudno jest uniknąć noszenia dziecka ale w tym drugim już tak. Podobnie ma się sprawa ćwiczeń na siłowni. Bardzo często kobiety dźwigają ciężary ćwicząc poślaki albo podnoszą ciężki piłki lekarskie podczas ćwiczeń cross fit. Takie zachowania niestety pogarszają stan mięśni dna miednicy i objawy nietrzymania moczu mogą się nasilić. Kiedyś opisałem te zasady jako „teorię mostu”, gdzie jego podstawę stanowią dwie podpory (zakaz dźwigania i ćwiczenia), a przęsło to trzymanie moczu. Jeśli choćby jedna z podpór nie jest stabilną cały most runie, czyli nie uda się osiągnąć prawidłowego trzymania moczu.
Nowa metodą leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu poprzez ćwiczenie mięśni dna miednicy jest zabieg z zastosowaniem pola elektromagnetycznego
Stymuluje ono mięśnie do skurczy z intensywnością nieosiągalną podczas zwykłych ćwiczeń. Podczas 28 seansu kurczą się one ponad 12 tysięcy razy. Terapia obejmuje serię 4-6 zabiegów w kilkudniowych odstępach. Jest absolutnie nieinwazyjna. Nie wymaga nawet rozbierania się. Po prostu spędza się niecałe półgodziny siedząc na krześle… Efekty są zadziwiające, to jak kulturystyczne ćwiczenia w strefach intymnych. Mięśnie rozbudowują się, jak bicepsy, podnoszą się i znów szczelnie zamykają ujście cewki moczowej.
Jakie zabiegi wykonuje się, by powstrzymać gubienie moczu?
Przede wszystkim dopochwowe termoliftingi, identyczne jak te na twarzy. Chodzi o efekt termiczny, działanie wysoką temperaturą, co powoduje obkurczenie śluzówki i struktur położonych głębiej, np. mięśni. Są to zabiegi ze skoncentrowanymi ultradźwiękami HIFU, fale radiowe, lasery. Z jednej strony dają one niemal natychmiastową poprawę, bo włókna białek, w tym kolagen, skracają się. W perspektywie kilku miesięcy odnawiają się niemal całkowicie, bo wystymulowane do pracy fibroblasty produkują nowe, zdrowe, młode włókna. To całkowicie naturalna autonaprawa organizmu. Poprawia się także ukrwienie narządów. Większość zabiegów nie wymaga nawet rekonwalescencji. Bezpośrednio po zabiegu pacjentka wraca do normalnej aktywności, także seksualnej. Współżycie jest w tym przypadku nawet zalecane, od razu zresztą kobieta odczuwa pozytywny wpływ obkurczenia pochwy. W kontekście nietrzymania moczu, efekt terapeutyczny pojawia się po około miesiącu. Jeśli chodzi o zabiegi laserowe, które powodują mikrouszkodzenia tkanek i niekiedy lekkie krwawienia, zalecana jest rekonwalescencja ale w sumie nie wyłączająca z życia. Chodzi o ograniczenie aktywności seksualnej, nie korzystanie z wanny czy basenu, sauny.
Najlepsze rezultaty można uzyskać tymi metodami u pacjentek przed menopauzą, potem wydajność fibroblastów, nawet po stymulacji ich do pracy jest zdecydowanie mniejsza.
Uszczelnienie przez wypełnienie
Kolejną metodą jest wzmocnienie mięśni okalających cewkę moczową.
Wykonuje się ją przy użyciu własnego materiału tkankowego jakim jest osocze bogatopłytkowe, czasem z dodatkiem kwasu hialuronowego. Tym preparatem ostrzykuje się struktury podtrzymujące cewkę moczową. W wyniku zabiegu dochodzi do poprawy unaczynienia tej okolicy i związanej z tym regeneracji mięśni i poprawy ich napięcia. Jest to terapia małoinwazyjna i całkowicie bezpieczna, ponieważ pozbawiona jest jakiegokolwiek ryzyka wywołania reakcji alergicznej (osocze bogatopłytkowe pozyskuje się z krwi własnej pacjentki).
Wszystkie opisane powyżej metody leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu są bezpieczne a ich skuteczność oceniana przez pacjentki jest bardzo wysoka. Wszystko oczywiście zależy od indywidualnego przypadku i od zaangażowania w terapię samej zainteresowanej.