Kult piękna, idealnego ciała i wiecznej młodości można było zacząć realizować już nie tylko poprzez kosztowne zabiegi kosmetyczne czy operacje plastyczne. Piękne ciało czy nieskazitelna twarz są w zasięgu jednego, maksymalnie kilku kliknięć w ekran telefonu.
Czy ktoś jeszcze pamięta epokę, w której głównym pożeraczem wolnego czasu była telewizja? Nawet jeśli wciąż ochoczo oddajemy się tej rozrywce, znacznie więcej czasu poświęcamy na media społecznościowe. Odkąd kilkanaście lat temu pojawiło się to zjawisko, z roku na rok zawłaszcza ono coraz więcej naszego życia. Statystyki podają, że w mediach społecznościowych spędzamy średnio 2 godziny dziennie. To oznacza, że dorosły człowiek, może tylko i wyłącznie na ten cel przeznaczyć kilka lat swojego życia. To wszystko brzmi kuriozalnie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że spędzanie czasu na Instagramie czy Facebooku wcale nie sprawia, że czujemy się lepiej. Jest niestety wręcz odwrotnie…
Miłe złego początki
Początkowo, Instagram, dostępny tylko na iPhone’y, był bardzo elitarną aplikacją. Nieliczne grono użytkowników traktowało ją jako miejsce, w którym dzielą się swoją nowo odkrytą pasją do fotografii mobilnej, czyli takiej, która jest wykonywana wyłącznie za pomocą telefonu. Powoli zaczynała się co prawda moda na selfie, ale ówczesne aparaty w smartfonach nie czyniły tej sztuki łatwą. Wszystko zmieniło się kilka lat później, kiedy to Instagram został kupiony przez Facebooka, który zmienił aplikację w narzędzie do walki z konkurencją skierowaną do młodych, taką jak np. Snapchat. Efektem tego było systematyczne pojawianie się wielu nowych funkcji. Wśród nich takich, które pozwalały nam upiększać już nie tylko obrazki ze swojego życia, ale także samych siebie. Trzeba przyznać, że padło na podatny grunt. Kult piękna, idealnego ciała i wiecznej młodości można było zacząć realizować już nie tylko poprzez kosztowne zabiegi kosmetyczne czy bolesne operacje plastyczne. Piękne ciało czy nieskazitelna twarz są w zasięgu jednego, maksymalnie kilku kliknięć w ekran telefonu.
W wyidealizowanym świecie Instagrama, w świecie filtrów, masek i fotograficznych trików, nietrudno znaleźć kogoś, kto wygląda lepiej od nas, łatwo o coraz gorszą samoocenę.
Piękny jak z obrazka
Dążenie do doskonałości fizycznej i kreowania idealnego obrazu samego siebie w mediach społecznościowych ogarnęło szerokie rzesze użytkowników. Wielu z nich buduje tam swoją markę osobistą i prowadzi wyścig na lajki. Jest on prostszy, jeśli dodamy do niego atrakcyjne filtry, wyidealizowaną rzeczywistość i lepszy obraz samego siebie. Cena, którą płaci za tę upiększoną rzeczywistość wielu jej odbiorców, jest jednak bardzo wysoka. Według teorii porównań społecznych oceniamy siebie na tle innych, i to właśnie dzięki temu uczymy się samych siebie definiować. W tym procesie wybieramy najczęściej osoby do nas podobne. Jednak… nawet ktoś bardzo do nas podobny może wydawać nam się lepszy lub gorszy. Badania pokazują, że użytkownicy Instagrama stosują głównie porównania w górę, a ponieważ w wyidealizowanym świecie Instagrama, w świecie filtrów, masek i fotograficznych trików, nietrudno znaleźć kogoś, kto wygląda lepiej od nas, łatwo o coraz gorszą samoocenę.
Facebook wiedział, nie powiedział
Obniżona samoocena stanowi ogromne zagrożenie dla naszego zdrowia psychicznego. Szczególnie źle wpływa na zdrowie najmłodszych użytkowników aplikacji. Zostało to zbadane, nie tylko przez niezależne ośrodki, ale jak się okazuje, przez samego Facebooka, co ujawniła jego była pracownica, Frances Haugen. Efektem udostępnienia przez nią firmowych dokumentów było przeprowadzone przez Wall Street Journal wielowątkowe śledztwo dziennikarskie. Jego wyniki potwierdziły, że social mediowy gigant posiadał raporty, z których wynikało, że Instagram ma negatywny wpływ na obraz własnego ciała u nastolatek. Użytkownicy są bombardowani wyidealizowanymi zdjęciami, opartymi o standardy celebrytów, co skłania ich do destrukcyjnie wpływających na psychikę porównań. Wielu użytkowników mediów społecznościowych prowadzi to do depresji lub powstawania zaburzeń dysmorficznych, u podstaw których leży przekonanie o nieestetycznej budowie własnego ciała. Sprawia to dyskomfort i utrudnia codzienne funkcjonowanie w realnym świecie. Prowadzi to także do wielu ludzkich tragedii i problemów, a media co chwila opisują historie osób, które wydają fortunę, gdyż chcą wyglądać jak…na filtrze z Instagrama. Jedną z takich metamorfoz przeszedł Levi Jed Murphy. Już jako dziewiętnastolatek zdecydował się na pierwszą operację plastyczną. Dziś ma na koncie kilkanaście zabiegów medycyny estetycznej, na które wydał kilkaset tysięcy dolarów i nie wygląda na to, żeby na tym poprzestał.
Uwaga, retusz!
Media społecznościowe nie muszą jednak być zjawiskiem aż tak negatywnym, szczególnie jeśli zostaną one uregulowane w rozsądny sposób. O ile jest to wciąż dość trudne na szczeblu międzynarodowym, już dziś coraz więcej państw próbuje te kwestie regulować wewnętrznie. W walce z fałszywymi ideałami piękna dobrze radzi sobie Norwegia, która niedawno wprowadziła prawo nakazujące influencerom informowanie o tym, że zdjęcie bądź film zostały poddane retuszowi. Co ważne, norweskie ministerstwo ds. Dzieci i Rodziny oraz tamtejszy odpowiednik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (Forbrukertilsynet) przygotowały zestaw szczegółowych wytycznych z tym związanych, co wprowadza jednolite zasady dla wszystkich i sprawia, że sposób stosowania nowych regulacji nie pozostawia pola do luźnych interpretacji.
Jeszcze wcześniej, bo już w 2017, na podobny krok zdecydowała się Francja, która zakazała magazynom modowym wykorzystywania zdjęć, które wcześniej zostały poddane retuszowi. W odpowiedzi na ten krok, agencja fotograficzna Getty Images zdecydowała, że nowe zdjęcia, które włącza do swojej biblioteki, nie mogą być retuszowane. Takie inicjatywy nie są jeszcze powszechne, ale możemy się spodziewać, że wkrótce kolejne kraje dołączą do tej listy i oby stało się to jak najszybciej.
W walce z fałszywymi ideałami piękna dobrze radzi sobie Norwegia, która niedawno wprowadziła prawo nakazujące influencerom informowanie o tym, że zdjęcie bądź film zostały poddane retuszowi.
Naturalna lekkość bytu
Mimo że z roku na rok spędzamy w mediach społecznościowych coraz więcej czasu, widoczne są pewne zmiany. Naturalny wygląd ma coraz więcej zwolenników. Wiele gwiazd w ogóle rezygnuje z prowadzenia profili w społecznościach. Coraz więcej celebrytów jasno też mówi o zwykłej stronie życia i o tym, że trzeba akceptować siebie. Doskonałą robotę wśród polskich gwiazd robi na przykład Zofia Zborowska Wrona, która pokazuje się na zdjęciach bez makijażu, bez retuszu, często przyłapana w niezbyt korzystnej pozie. Głośno też mówi o tym, że wyretuszowany obraz życia z nałożonym filtrem nie ma związku z rzeczywistością. Można powiedzieć, że social media, a szczególnie Instagram, sprawiły, że żyjemy w dziwnych czasach. Musimy coraz częściej tłumaczyć, że cyfrowy świat niewiele ma wspólnego z życiem.