Jeśli w Twojej codziennej rutynie pielęgnacyjnej znajduje się filtr przeciwsłoneczny, to czy wszystkie tajemne oznaczenia na jego opakowaniu są Ci znane? Czy skład kosmetyku jest wystarczająco dobry aby zapewnić Ci właściwą ochronę? Poznaj swojego sprzymierzeńca od podstaw.
Wraz ze zwiększeniem częstotliwości wyjazdów wakacyjnych powraca temat filtrów przeciwsłonecznych. Oczywiście są osoby, które dopiero o tej porze roku przypominają sobie o konieczności zabezpieczania swojej skóry przed szkodliwym działaniem słońca. Na szczęście świadomość w zakresie pielęgnacji i prewencji stale wzrasta i wierzę, że coraz więcej z nas stosuje ochronę SPF (Sun Protection Factor, to współczynnik, który określa o ile czasu dłużej po zastosowaniu danego kremu z filtrem możemy przebywać na słońcu do momentu wystąpienia oparzenia) przez cały rok. Staram się regularnie śledzić nowinki rynkowe jak i publikacje naukowe dotyczące tego tematu. Kiedy wydaje mi się, że jestem w miarę na bieżąco, zawsze znajdę coś nowego i ciekawego. Chciałabym aby ten artykuł troszeczkę uporządkował dotychczasową wiedzę i ułatwił każdemu znalezienie produktu, który będzie odpowiedni zarówno pod względem jakościowym, składowym i dostosowany do naszego trybu życia. Jest to niezmiernie ważne, gdyż właściwie dobrany filtr SPF wykazuje już nie tylko właściwości ochronne ale również pielęgnacyjne, co może skłaniać nas do jego regularnego stosowania. Żeby móc rozpracować temat filtrów przeciwsłonecznych musimy przede wszystkim zacząć od podstaw, czyli od rodzajów promieniowania przed którym nas chronią. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych jest to oczywistość, ale nie chciałam pomijać niezbędnych informacji. Słońce emituje niejednorodną energię elektromagnetyczną. Poszczególne typy promieniowania mają określoną długość fali i wywierają różne działanie na organizm człowieka.
Wyróżniamy tutaj :
- UVA – docierają do Ziemi przez cały dzień, przenikają do skóry właściwej i tkanki podskórnej. Wywierają destrukcyjne działanie na włókna kolagenowe i sprężyste, powodują trudne do usunięcia przebarwienia, odczyny fototoksycznie i fotoalergiczne, zwiększają ilość wolnych rodników. Promieniowanie to przenika przez szkło, chmury, również przez ubrania i jest przyczyną reakcji fototoksycznych i fotoalergicznych. Mokre ubranie w mniejszym stopniu chroni naszą skórę niż suche, a tkaniny syntetyczne o gęstym splocie i w ciemnych lub żywych kolorach zapewniają lepszy poziom protekcji. Często zwracamy uwagę na odpowiednią wartość SPF na opakowaniu (która oznacza ochronę przed promieniowaniem UVB), a zapominamy o wskaźniku UVA!
- UVB – najintensywniejsze jest pomiędzy godziną 10.00 a 16.00 latem, przenika przez naskórek aż do warstwy podstawnej, powoduje silne zaczerwienienie skóry, poparzenia i uszkodzenia komórek prowadząc do zmian przednowotworowych. Pod jego wpływem zostaje syntetyzowana melanina i dochodzi do wytwarzania witaminy D. Nie przenika przez szkło okienne, ale penetruje przez wodę! (dlatego mokre ubrania nie chronią przed jego działaniem).
- UVC – jest zabójcze dla organizmów żywych, całkowicie pochłaniane przez atmosferę.
- IR – promieniowanie to po wchłonięciu przez skórę jest przekształcane w ciepło, poprzez ogrzanie cząsteczek wody w najgłębszych jej warstwach. Jego nadmierne działanie powoduje udar słoneczny, a nawet utratę przytomności. Możemy wyróżnić 3 typy tego promieniowania:
IR-A – dociera do warstwy gdzie tworzone są komórki, generuje wolne rodniki zmieniając strukturę kolagenu, elastyny i białek
IR-B
IR-C - HEV – czyli światło widzialne; jego wpływ na starzenie się skóry jest podobny do UVA. Pod jego wpływem dochodzi do tworzenia reaktywnych rodników tlenowych i azotowych, które niszczą macierz międzykomórkową, włókna kolagenowe i elastynę. Narażenie na ten typ promieniowania znacząco wzrosło, poprzez wykorzystywanie w coraz większym stopniu urządzeń takich jak smartfony, tablety itp. Coraz więcej badań potwierdza wpływ HEV na powstawanie przebarwień, zaostrzenie zmian trądzikowych, atopii i innych problemów skórnych.
Skoro już omówiliśmy rodzaje promieniowania i znamy naszego “wroga”, pora zająć się sposobami na ograniczenie jego szkodliwego działania. Nie będę szczegółowo omawiała naturalnych mechanizmów obronnych naszej skóry, bo są one zupełnie niewystarczające. Skupimy się głównie na dodatkowych zabiegach, mających na celu stworzenie bariery fizycznej lub chemicznej, na powierzchni lub wnętrzu naszej skóry.
Filtr SPF, UVA powinien stanowić naszą codzienną rutynę pielęgnacyjną. Jego nałożenie rano i uzupełnianie co 3-4 godziny w ciągu dnia, ma fundamentalne znaczenie. Aplikacja powinna wyglądać tak:
Oczyszczanie twarzy ⇨ Tonizacja ⇨ Serum ⇨ Krem pielęgnacyjny (najlepiej z wit. C, E) ⇨ Krem z filtrem
Najlepiej odczekać, aż każda warstwa się wchłonie i dopiero wtedy nakładać makijaż.
Przeglądając naukowe artykuły, trafiłam na badania sugerujące, że stosowanie pochodnych retinolu, a zwłaszcza palmitynianu retinylu, który jest jedną z form witaminy A, w kremach z filtrem, może być szkodliwe. Pod wpływem światła słonecznego z palmitynianu retinylu mogą tworzyć się wolne rodniki, które uszkadzają DNA komórek i lipidy, co prowadzi do hiperplazji (powiększenia narządu lub tkanki na skutek zwiększenia liczby komórek) i tworzenia zmian nowotworowych na powierzchni skóry. Nie zdajemy sobie sprawy jak wiele kosmetyków naszego codziennego użytku zawiera taką formę witaminy A (pomadki, balsamy do ciała i niektóre kremy przeciwsłoneczne). W tym wypadku konsumenci muszą zwracać szczególną uwagę na skład produktu jakiego używają. FDA (amerykańska instytucja rządowa zajmująca się kontrolą suplementów, leków itp.) i NTP (narodowy program prowadzony przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych) zleciły dodatkowe badania mające szczegółowo wyjaśnić wpływ pochodnych witaminy A na wzrost rakotwórczości pod wpływem promieni UV. Nasuwa się tutaj pytanie, co w takim razie z osobami stosującymi kuracje retinoidowe? W tej kwestii zachowałabym daleko idącą ostrożność i osobiście poleciła stosowanie takich kuracji tylko na noc i nie łączenie ich podczas jednej aplikacji. Z dobrych wiadomości, dotyczących łączenia kosmetyków codziennego użytku z filtrami przeciwsłonecznymi, mogę przekazać, że z kolei witaminy C i E mogą stabilizować ich działanie i korzystnie wpływać na zmniejszenie powstawania wolnych rodników pod wpływem promieniowania. Kiedy witamina C, lub połączenie witamin C i E stanowi składową produktu zawierającego filtr UVA (oksybenzon), zauważalna jest wyraźnie większa dodatkowa ochrona przed uszkodzeniem fototoksycznym. Wyniki te potwierdzają użyteczność przeciwutleniaczy jako fotoprotektorów, oraz ukazują znaczenie łączenia związków ze znanymi filtrami przeciwsłonecznymi w celu maksymalizacji fotoprotekcji.
Nasza skóra cały czas “pracuje”
Pielęgnację mamy za sobą, więc przyjrzyjmy się dylematowi często występującemu u kobiet: czy na wykonany makijaż powinno się reaplikować kolejną warstwę filtrów chroniących przed promieniowaniem? TAK, NALEŻY TO ROBIĆ! Nasza skóra cały czas “pracuje” czyli poci się, jest narażona na ocieranie, wpływ klimatyzacji itp. Dobrze wiemy jak potrafi zachować się podkład pod makijaż po paru godzinach użytkowania. Podobnie jest z filtrem przeciwsłonecznym.
Filtr najłatwiej nałożyć używając produktów w sprayu, pudrze lub kremie. W dużym uproszczeniu przyjmuje się, że powinno się wycisnąć tyle kremu, aby pokryć powierzchnię naszego palca środkowego oraz serdecznego. Taka ilość powinna wystarczyć do pokrycia twarzy i szyi.
REGULACJE PRAWNE DOTYCZĄCE FILTRÓW PRZECIWSŁONECZNYCH
W dobie zakupów internetowych, gdzie możemy zamówić co tylko chcemy, ważne abyśmy przyjrzeli się temu co kupujemy. W każdym kraju regulacje dotyczące filtrów przeciwsłonecznych mogą się różnić i spełniać określone standardy, które są wyznaczane przez specjalne organy:
- w USA zalecenia wydaje FDA (rządowa agencja żywności i leków); filtry przeciwsłoneczne są sprzedawane jako leki bez recepty (OTC) dlatego wymagania wobec nich są ostrzejsze. Produkty są poddawane weryfikacji sprawdzającej zakres ochrony w pełnym spektrum promieniowania UVB i UVA. Na etykiecie powinny być umieszczone następujące informacje: stężenie użytych filtrów, ostrzeżenia dotyczące stosowania, określenie czasu ochrony podczas pływania lub pocenia (jeśli produkt ma być wodoodporny).
- w Europie (Unii Europejskiej) – Komisja Europejska; wszystkie produkty kosmetyczne (w tym filtry przeciwsłoneczne) podlegają Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (WE), które dotyczy produktów kosmetycznych. Producenci muszą również spełniać normy ISO i dokonywać pomiarów zgodnie z przyjętymi wytycznymi. Podanie wartości SPF jest obowiązkowe, natomiast informacja o wysokości ochrony UVA nie jest wymagana. Jeśli ją już podano to powinna wynosić co najmniej ⅓ wartości ochrony SPF.
- regulacje w krajach azjatyckich (Japonia, Korea, Chiny) są podobne do tych europejskich.
- w Australii filtry dzielą się na terapeutyczne (przeznaczone do ochrony UV) i kosmetyczne (zawierają filtry, ale nie mogą pełnić podstawowej ochrony). W zależności od tego ich regulacja podlega różnym organom.
Mogłoby się wydawać, że skoro np.: w USA filtry mają status leków to powinny być lepsze – nie zawsze tak jednak jest. Lek przechodzi zupełnie inny proces rejestracyjny, który musi być poparty odpowiednimi testami i badaniami naukowymi. Większość filtrów chemicznych najnowszej generacji została stworzona i wyprodukowana w Europie. Od lat 90 XX wieku w USA nie zostały zatwierdzone żadne nowe substancje skutecznie chroniące, zwłaszcza przed promieniowaniem UVA (chociaż produkty bardzo często mają oznaczenie “broad spectrum”). Do tej pory najczęściej stosowane są preparaty zawierające tlenek cynku, dwutlenek tytanu oraz awobenzon. Dopiero w 2019 roku(!) FDA podjęła działania mające na celu poprawę jakości, bezpieczeństwa i skuteczności ochrony przeciwsłonecznej.
W 2016 roku Brian Diffey porównał w badaniach 4 filtry amerykańskie i 4 filtry europejskie, z których każdy miał wartość SPF50 lub 50+. Okazało się, że produkty amerykańskie przepuszczają średnio 3 razy więcej promieni UVA niż europejskie.
Dlatego na chwilę obecną polecam stosować połączenie najnowocześniejszych chemicznych filtrów przeciwsłonecznych z fizycznymi.
Filtry przeciwsłoneczne możemy podzielić ze względu na mechanizm dzięki któremu zabezpieczają naszą skórę przed szkodliwym promieniowaniem:
- FIZYCZNE (mineralne) – należą do nich dwutlenek tytanu, tlenek cynku oraz tlenki żelaza. Działają od razu po nałożeniu często tworząc na skórze widoczną białą warstwę. Do tej pory wiele źródeł podaje, że działają poprzez odbijanie i rozpraszanie światła. W 2015 w badaniach udowodniono jednak ich zdolności absorpcyjne względem promieni UV. Dodatek tlenków żelaza zwiększa ochronę przed UVA oraz promieniowaniem HEV. Polecane są zwłaszcza dzieciom, alergikom, osobom o wrażliwej skórze. Bardzo kontrowersyjna jest w tym wypadku sprawa tzw. nanocząsteczek. Konsumenci niejako zmusili producentów do opracowania formulacji, które eliminują efekt bielenia i są łatwiejsze w aplikacji. Dlatego filtry mineralne postanowiono dosłownie zetrzeć na pył. Nanocząstki wnikają o wiele głębiej w skórę, stąd też pojawiły się obawy, że metale wchodzące w ich skład będą powodowały trudne do przewidzenia reakcje. Do dziś nie dano jednoznacznej odpowiedzi w tej kwestii, ale preparaty w sprayu zawierające dwutlenek tytanu, zostały zakazane ze względu na możliwość powodowania raka poprzez wdychanie cząstek produktu. Podobnie na mocy rozporządzenia Komisji Europejskiej z 2022 roku, zakazano używania tego składnika jako dodatku do żywności. Tlenek cynku i dwutlenek tytanu w formie nano, mogą również być fotoreaktywne i prowadzić do powstawania wolnych rodników. Dlatego powleka się je tlenkiem glinu lub krzemionką aby zminimalizować ryzyko takiej reakcji (niestety w tym przypadku jesteśmy skazani na uczciwość producentów). W mojej osobistej opinii, jeśli lekkie bielenie nam nie przeszkadza albo jesteśmy w stanie przykryć to warstwą makijażu, to warto używać sprawdzonych przez lata filtrów o “normalnej” wielkości cząsteczek.
- CHEMICZNE – są mniej kłopotliwe jeśli chodzi o konsystencję, łatwiej się rozsmarowują i są nieco trwalsze w codziennym użytkowaniu (wchłaniają się w skórę przez co trudniej usunąć warstwę ochronną produktu). Niestety nie wszystkie z nich są fotostabilne dlatego łączy się kilka ich rodzajów w jednym produkcie, aby zapewnić maksymalny stopień ochrony. Jeśli występują pojedynczo ulegają dość szybkiemu rozkładowi pod wpływem promieniowania słonecznego i ciepła. Niektóre powodują alergie w związku z tym, nie zaleca się ich stosowania u dzieci oraz osób z wrażliwą skórą. Kontrowersyjne w przypadku filtrów starej generacji jest to, że mogą przenikać do organizmu i naśladować działanie hormonów. Jednak do tej pory nie przedstawiono wiarygodnych badań potwierdzających te przypuszczenia.
- MIESZANE (połączenie fizycznych i chemicznych) – wykazują cechy jednych i drugich; jeśli w składzie występują nowoczesne filtry chemiczne, wtedy taki produkt daje najlepszą ochronę
- POCHODZENIA NATURALNEGO – jest to przełom w ochronie przeciwsłonecznej i Polacy mają w nim wielki udział! Prof. Jacek Wierzchoś wraz z dr Magdaleną Jander oraz dr Adamem Kiciakiem, wyizolowali cyjanobakterie produkujące pigment, który skutecznie chroni je przed promieniowaniem UV (wszystkich rodzajów) oraz także przed HEV! Ich firma UVera planuje wyprodukować pigment na skalę masową i umieścić go w kosmetykach. Ogromną zaletą tego rozwiązania jest fakt, że jest ono ekologiczne, naturalne i neutralne dla człowieka oraz środowiska. Kolejną ważną osobą, w badaniach nad ochroną przeciwsłoneczną, jest prof. dr hab. Marcin Majka. On i jego zespół również uzyskali preparat skuteczny w blokowaniu promieniowania UV, w 100% naturalny i bezpieczny dla zdrowia. Zawiera melaninę i melanosomy, które mają wnikać w głębsze warstwy skóry, co zapobiegnie zmywaniu produktu podczas kąpieli, pocenia i zapewni pełną jej ochronę. Profesor podkreśla, że działanie takiego kosmetyku należy liczyć w dniach (!) – jest to duże ułatwienie, bo nie musimy pamiętać o ciągłej reaplikacji.
OZNACZENIA NA OPAKOWANIACH
Zwykle pierwszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę decydując się na zakup wybranego produktu, jest jego opakowanie. Tutaj możemy troszeczkę pogubić się w ilości różnych oznaczeń i symboli, w związku z tym wymienię i opiszę te najczęściej występujące:
- SPF – najbardziej popularne oznaczenie, chyba wszyscy je kojarzą ale nie zawsze wszyscy wiedzą, co dokładnie oznacza jego wartość liczbowa. Należy pamiętać, że ten współczynnik oznacza ochronę jedynie przed promieniowaniem UVB (czyli tym powodującym opaleniznę!). Co ciekawe zaleca się stosowanie filtrów o min. wartości SPF 30 – 50+. Dlaczego nie używa się wyższych oznaczeń? Taki zabieg jest celowy – wyższe wartości liczbowe mogłyby zachęcać do wydłużenia czasu, jaki spędzamy na słońcu i dawać złudne poczucie większego bezpieczeństwa.
SPF to liczba, która wydłuża nasz czas bezpiecznego przebywania na słońcu. Czas ten zależy od naszego fototypu skóry zawartego w systemie klasyfikacji Thomasa Fitzpatricka (tzw. The Fitzpatrick Skin Type).
Jeśli na naszej skórze niezabezpieczonej kremem, pojawia się rumień po 20 minutach to po użyciu SPF 30, czas bezpiecznego przebywania na słońcu wydłuży się do 600 minut czyli 10 godzin.
20min. x 30 SPF = 600 minut
(!!! Uwaga to jest czas wyliczony teoretycznie, dobrze wiemy, że życie wygląda inaczej, a my znajdujemy się w ruchu, pływamy, pocimy się, wycieramy, więc w rzeczywistości wartość jest niższa. Jest to też odpowiedź na pytanie dlaczego należy reaplikować filtry).
- UVA i UVB – symbole oznaczają, że produkt chroni nas przed tymi typami promieniowania.
– według wytycznych Komisji Europejskiej wszystkie kosmetyki sprzedawane w Unii powinny mieć takie oznaczenie. Producent deklaruje wtedy, że ochrona przed UVA wynosi co najmniej ⅓ SPF UVB (czyli jeśli SPF wynosi 30, a na kremie znajduje się symbol UVA w kółku to ochrona przed promieniowaniem UVA wynosi co najmniej 10).
- IR – kolejny typ promieniowania emitowanego przez słońce. Szukajmy kremów i produktów do opalania zawierających to oznaczenie.
- HEV – kosmetyk zawiera filtr blokujący tzw. światło niebieskie. Oprócz tlenku cynku i dwutlenku tytanu powinniśmy szukać w składzie tlenków żelaza.
- PPD – jest to wyznacznik ochrony przed promieniowaniem UVA, najczęściej korzystają z niego producenci w Azji i Europie. Liczy się go bardzo podobnie jak SPF. Wskaźnik ten może być wyrażany liczbowo lub za pomocą skali PA+
- PA+++ – to skala, za pomocą której wyraża się stopień ochrony przed promieniowaniem UVA. Im więcej + po oznaczeniu literowym tym wyższa ochrona przed UVA.
- PAO (symbol otwartego słoiczka) – tzw Period After Opening – cyfra w słoiczku informuje nas o tym jak długo po otwarciu kosmetyku, zachowa on swoje właściwości. Dlatego w większości przypadków kosmetyk otwarty w jednym sezonie letnim nie nadaje się do użycia w następnym (pomimo, że data ważności produktu może być jeszcze dobra).
- Warto zwrócić uwagę na symbol tzw. EcolCare – jest nadawany produktom, które nie stanowią zagrożenia dla ekosystemów i organizmów wodnych. Wiele produktów zawiera w swoim składzie substancje takie jak: Octocrylene, Oxybenzone, Enzacamene, Ethylhexyl Methoxycinnamate, które bezpośrednio przyczyniają się do obumierania np.: raf koralowych. Wiele państw wprowadziło już regulacje prawne zakazujące używania filtrów przeciwsłonecznych z tym składem. Dlatego jeśli czekają nas egzotyczne wakacje, sprawdźmy czy zabierzemy właściwy kosmetyk.
Na zakończenie napiszę tylko, że stosowanie jakiegokolwiek filtra przeciwsłonecznego jest lepsze niż jego pomijanie w pielęgnacji! Jeszcze parę lat temu medycyna estetyczna skupiała się głównie na uzupełnianiu ubytków, wypełnianiu i modelowaniu. Dziś wraz ze zmianą trendu, lansuje się wypielęgnowaną i zadbaną skórę, którą stymulujemy do tworzenia własnych mechanizmów naprawczych. Jednak wszystkie te zabiegi na nic się zdadzą, jeśli nie zapewnimy sobie podstawowej ochrony przed szkodliwym działaniem słońca. Codzienna rutyna pielęgnacyjna, w której nie zabraknie dobrych produktów z filtrami przeciwsłonecznymi i przeciwutleniaczami, sprawi, że nasza skóra będzie wyglądała świeżo i młodo. Zabiegi przeprowadzane w gabinetach spotęgują i podtrzymają wypracowany przez nas efekt.
Źródła:
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1087002415305049
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7894303/
https://www.ewg.org/sunscreen/the-problem-with-vitamin-a/
https://www.ewg.org/research/what-scientists-say-about-vitamin-sunscreen
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/8869680/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/10204801/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33360043/
https://www.jaad.org/article/S0190-9622(10)00850-9/fulltext
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/19646780/
https://www.racgp.org.au/afp/2016/june/the-safety-of-nanoparticles-in-sunscreens-an-update-for-general-practice/
https://www.drugs.com/news/fda-takes-new-action-improve-quality-efficacy-sunscreens-100698.html
https://www.sciencemediacentre.org/expert-reaction-to-study-looking-at-sunscreen-ingredients-and-bloodstream-concentrations/
https://www.researchgate.net/publication/294918073_New_Sunscreens_and_the_Precautionary_Principle
https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/phpp.12214
https://piggypeg.pl/wszystko-co-wypada-wiedziec-o-ochronie-uv/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/19675547/