Spośród wielu czynników przyspieszających starzenie jeden szkodzi nam szczególnie zauważalnie. To cukier, który przyspiesza rozkład kolagenu i elastyny oraz uszkadza włókna białkowe skóry. A my z roku na rok jemy go coraz więcej. Czy wiesz, ile daje jego odstawienie?
Przeciętny Polak (dane GUS z roku 2020) spożywa 43 kilogramy cukru rocznie. Tendencja jest rosnąca. Jemy najwięcej ze wszystkich krajów OECD, a do grupy należy 38 najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Niestety, jedzenie dużych ilości cukru szkodzi nam. Ludzki organizm nie jest do takich dawek przystosowany. Na nadmiar glukozy we krwi reaguje insulinoopornością, cukrzycą, otyłością i nowotworami. Mało kto zdaje sobie sprawę, że także przyspieszonym starzeniem się skóry, pojawianiem się zmarszczek, a nawet nasilonym występowaniem zmian trądzikowych.
Jak wpływa cukier na skórę
Gdy cukier trafia do krwi, jego cząsteczki łączą się z grupami aminowymi białek. Wtedy powstają tzw. produkty zaawansowanej glikacji. W niewielkich ilościach nie stanowią problemu, organizm w ramach nocnych porządków jest w stanie je neutralizować. Kłopot zaczyna się, gdy słodyczy jemy dużo, i produktów glikacji – cząsteczek AGE (z ang. Advanced Glycation End-Products) – powstaje w nas sporo. Zaczynają wtedy niszczyć kolagen i elastynę, a są to białka podporowe naszej skóry, pilnujące jej odpowiedniej wilgotności i sprężystości. Zmiany wywołane przez glikację widać gołym okiem: skóra ulega rozciągnięciu, traci grubość, wiotczeje. Cząsteczki AGE – poprzez nadmierne pobudzanie do pracy receptorów wielu komórek – przyczyniają się także do powstawanie wolnych rodników oraz stanów zapalnych. Wtedy na skórze pojawiają się zmarszczki, pogłębiają się bruzdy, może dojść nawet do zmian w owalu twarzy. Stany zapalne dodatkowo sprzyjają trądzikowi i utrudniają jego leczenie. Działaniu AGE ulegają też komórki, z których zbudowane są przewody wyprowadzające gruczoły łojowe, co powoduje ich zwężenie i utrudniają przepływ łoju.
Cukier jest wszędzie
Kłopot z cukrem jest taki, że jest go mnóstwo i to niemal wszędzie. Ma go 70 proc. wszystkich produktów spożywczych, jest nawet w pieczywie, wędlinach, gotowych mięsnych daniach, sosach, zupach. Oczywiście pełno go w słodyczach, cukierkach, ciastkach, czekoladkach, żelkach, lodach, zaskakująco dużo w sokach i napojach. Przykładowo 450 ml napoju energetycznego ma nawet 16 łyżeczek cukru, a szklanka (200 ml) soku winogronowego – aż 12! I jak zauważają specjaliści, ilość dodawanego cukru (i innych substancji słodzących) cały czas się zwiększa, bo przyzwyczajamy się do jego smaku. I chcemy więcej i więcej, bo cukier dopieszcza ośrodek przyjemności. Zapominamy, że ten szkodzący nam cukier to nie tylko glukoza – białe kryształki sypane do ciasta czy lodów. To także sacharoza, laktoza (cukier mleczny), ale też fruktoza, czyli cukier owocowy. Jego też jest coraz więcej we współcześnie hodowanych jabłkach, winogronach czy mandarynkach. Powstają nowe ich odmiany, coraz słodsze, przez co składem niewiele różnią się od landrynek. Słodkie owoce, jedzone w nadmiarze, są takim samym zagrożeniem dla organizmu jak kawał bezowego tortu.
Słodki rachunek sumienia
Warto przyglądać się temu, co jemy, pod kątem zawartości cukru. Przykładowo okazało się, że zjedzenie na śniadanie porcji crunchy znanej marki, dostarcza 3 łyżeczek cukru. A moja znajoma zjada je niemal codziennie. Do tego, żeby się bardziej pobudzić kofeiną, pije słodzona kawę – kolejne 5 gramów. Gdy w ciągu dnia wychodzi do kawiarni, zamawia „zdrową” herbatę z imbirem i goździkami, do której jednak dodawana jest porcja miodu. Po obiedzie zawsze je deser – kawałek ciasta, batonik, orzeszki w czekoladzie. I podjada w ciągu dnia „zdrowe” suszone owoce, które jednak, żeby nie zniechęcały kwaśnością, są słodzone, co nawet, choć małym drukiem, jest napisane na opakowaniu. Do tego czasem sięgnie po szklankę coli (7 łyżeczek), albo, gdy ma pracę do późna – napoju energetycznego (patrz: akapit wyżej). Dziewczyna kocha też wszelkiego rodzaju placki czy kluski leniwe, które często robi na kolację. Podsumujmy: w ciągu dnia zjada co najmniej 25 łyżeczek cukru. Miesięcznie daje to 750 łyżeczek, ponad 9 tysięcy rocznie. Czy trzeba dodawać, że znajoma nie wygląda na swój wiek, a o 10 lat starzej?
Wyzwanie: odstawiam cukier
Jako że sama też należę do łasuchów, to – przejęta danymi, ile go jemy i jak postarza – postanowiłam przez jakiś czas nie jeść go wcale. Nie było to łatwe, zwłaszcza po południu, bo sam mój organizm dopominał się o coś słodkiego (choć może dlatego, że zawsze coś wtedy dostawał). Co ciekawe, szczególnie po obiedzie z dużą ilością białka, np. po sushi, miałam ogromną ochotę na deser. Przemogłam jednak ciągoty. Było warto. Pierwsze zmiany zauważyłam po miesiącu. Wzór z poduszki, jaki mi się zwykle odbija na policzku, i dotąd utrzymywał się przez pół dnia – teraz znikał już rano. Zmarszczki nosowo-wargowe lekko spłyciły się, a cera stała się jaśniejsza, mniej zmęczona, lepiej nawilżona. Nie pojawiły się żadne krostki, które co jakiś czas lubiły zakwitnąć mi na nosie, ani czerwone plamki, popękane naczynka. A poza tym ta jedna zmiana – odstawienie cukru – sprawiła, że straciłam kilogram. A wcale nie jadłam mniej, przeciwnie: więcej, bo – zwłaszcza na początku – stresował mnie zakaz sięgania po ulubione sezamki czy domową szarlotkę. I czułam się lżej, zdrowiej, spężyściej.
Co jeść dla urody
O tym, że cukier szkodzi skórze, już lata temu mówiła znajoma dermatolożka. Sama na bezcukrowej diecie, co reklamowała twarzą: jasną, czystą, niemal bez zmarszczek, oraz smukłą, dziewczęcą sylwetką. Dziś świadomość, że to co jemy wpływa na urodę, jest już chyba powszechna. No dobrze, wiemy co szkodzi, a co służy pięknej cerze? Przede wszystkim warzywa, zwłaszcza surowe. Jedzenie (nieprzetworzonych!) roślin dostarcza nam bowiem cennych dla cery składników, takich jak witaminy A, C, E, ale też polifenole i antyoksydanty. Dobrze jeść bogate w witaminy B kasze, orzechy i ziarna. I przede wszystkim szczodrze dodawać do dań oleje roślinne tłoczone na zimno, bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, których większość z nas ma niedobory. Taka dieta jest nie tylko hojna w wartości odżywcze, ale jest też przeciwzapalna i spowalniająca procesy starzenia. O tym, że naprawdę działa, można przekonać się samodzielnie. I warto.