Można dostrzec coraz większe podobieństwo osób poprawiających swoją urodę, zanika indywidualność, jakbyśmy oglądali jednostki sklonowane. Widoczne są nie tylko podobieństwa fizyczne po zabiegach, ale też schematy w sposobie zachowania.
Można wskazać tutaj przykład osób związanych z szeroko pojętym rynkiem mediów. Łatwo zaobserwować jak zmieniają się ich twarze na przestrzeni ostatnich miesięcy i lat, a jednak tak niewiele z nich przyznaje się do korzystania z usług kosmetologii, medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej.
Dzieje się tak z wielu przyczyn, ważne jednak, aby osoby wykonujące zabiegi estetyczne postrzegały pacjenta holistycznie, a swoje działania uzależniały nie tylko od życzeń osoby, która chce zmienić swój wizerunek, ale także od realnych możliwości, działając tylko w obszarze zdroworozsądkowego podejścia do tematu. Niestety zdarzają się lekarze i kosmetolodzy, którzy coraz częściej bezrefleksyjnie zaspokajają pragnienia pacjentów, zamiast sugerować im, że przekroczyli już granicę dbania o siebie i weszli na drogę pogłębiającego się uzależnienia. To niezmiernie trudne tematy, które nierzadko powodują negatywne reakcje ze strony osoby, u której wykonanie danego zabiegu nie jest wskazane i należy z niego zrezygnować, często nie tylko ze względów estetycznych, ale także ściśle medycznych. Oczekiwania klientów rosną, i słusznie, jednak zawsze należy pamiętać jak specyficzna jest to dziedzina i o jak szerokim spektrum oddziaływania na jednostkę, ponieważ nie wpływa tylko na wygląd, ale również na samopoczucie i zdrowie.
Zwiększa się liczba Polek poprawiających urodę
Badania przeprowadzone przez Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging pokazują, jak zwiększa się liczba Polek poprawiających urodę. Największą grupę stanowią osoby w wieku od 41 do 50 lat, to aż 56% ankietowanych. Kolejną pozycję zajmują osoby w przedziale 31–40 lat, a stanowiące 37% badanych, powyżej 50 lat to już tylko 5% i od 21 do 30 lat 2% ankietowanych.
Zdecydowana większość kobiet korzystających z usług medycyny estetycznej odwiedza gabinety zabiegowe regularnie, nawet kilka razy w ciągu roku (79%). Pozostałe klientki zgłaszają się na zabiegi raz na rok (17%), przychodzą jednorazowo (3%) lub rzadziej niż raz w roku (1%). Najczęściej wybieranym zabiegiem poprawiającym urodę jest toksyna botulinowa (29%) i wypełniacze (28%), mezoterapia (18%), zabiegi z wykorzystaniem tkanek autologicznych (9%), zabiegi laserowe (8%), peelingi chemiczne (4%), nici (2%), zabiegi w technologii high-tech (2%) oraz inne rodzaje zabiegów (1%). Głównym motywem korzystania z zabiegów medycyny estetycznej jest chęć poprawienia wyglądu (64%) i pozbycie się kompleksów lub podniesienia samooceny (33%).
Niewielki odsetek kobiet decyduje się na korektę wyglądu ze względu na presję otoczenia (3%). Korzystanie z zabiegów medycyny estetycznej nadal jest tematem tabu – aż 73% Polek raczej nie przyznaje się najbliższym, że się im poddała, a kolejne 4% nie przyznaje się do tego nawet, gdy zostaną o to zapytane wprost. Zaledwie 21% pacjentek gabinetów nie ukrywa faktu poprawiania urody.
Korzystanie z zabiegów medycyny estetycznej nadal jest tematem tabu – aż 73% Polek raczej nie przyznaje się najbliższym, że się im poddała, a kolejne 4% nie przyznaje się do tego nawet, gdy zostaną o to zapytane wprost.
Kosmetolog, jako osoba zawodowo zajmująca się skórą ludzką, może i powinien przyczyniać się do podwyższania świadomości klientów na temat czynników ryzyka nowotworów złośliwych skóry, promować pozytywny obraz nieopalonej skóry i zachęcać klientów do rezygnacji z nadmiernych kąpieli słonecznych oraz zrezygnowania z wizyt w solarium.
Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ np. osoby korzystające z solarium są przekonane o swojej racji, czyli korzystnym wpływie naświetlania na ich wygląd, bardzo często nie dostrzegają swojej opalenizny i będąc już bardzo opalonymi twierdzą, że są blade. Poruszenie tych kwestii jest trudne, ale warte zachodu – nawet jeśli tylko jedna spośród wielu osób usłyszy i dokona jakiejś małej zmiany na lepsze. Duża jest w tym rola kosmetologa.
W mediach bardzo często pojawiają się informacje o ludziach, którzy z powodu zbyt częstego korzystania z zabiegów korygujących wygląd, takich jak np. wypełnienia tkanek, doprowadziły się do karykaturalnego wyglądu. Duża część społeczeństwa zdaje się rozumieć, że wygląd takiej osoby stanowi wynik poważnego zaburzenia, że należałoby potraktować taki rodzaj zaburzeń jako powód do zainteresowania i pomocy, a nie wyśmiewania i obrażania.
Fałszywe kanony urody
Osiągnięcie wyidealizowanego ciała z reklam, magazynów i mediów społecznościowych sprzedających ciało jako podstawę istnienia jest często nierealne i zwyczajnie niepotrzebne. Fałszywe kanony urody to, co bardzo ważne, wielka krzywda dla młodych ludzi. Wpędzają w kompleksy i głębokie frustracje, a bywa, że prowadzą do załamania, często wycofania i życia w zakłamaniu. Dzieci uczą się tego, że muszą przypodobać się innym za wszelką cenę. To, co widzą na ekranach ma ogromny wpływ na ich postrzeganie siebie i poczucie własnej wartości. Na przykładzie dziewcząt w okresie dojrzewania i stosowanych przez nie diet odchudzających, można zdać sobie sprawę z ogromnie niekorzystnego wpływu na stan psychiczny młodych ludzi. Badania przeprowadzone w warszawskich liceach pokazały, że blisko połowa nastolatek stosowała bądź stosuje diety odchudzające. Próby odchudzania w większości podejmowały dziewczęta o prawidłowej masie ciała. Stanowiły ponad 80 procent! Zjawisko powszechne i zastanawiające. Z badań wynika też, że dziewczęta wykazują się gorszym stanem psychicznym niż chłopcy.
Badania przeprowadzone w warszawskich liceach pokazały, że blisko połowa nastolatek stosowała bądź stosuje diety odchudzające. Próby odchudzania w większości podejmowały dziewczęta o prawidłowej masie ciała. Stanowiły ponad 80 procent!
Problem presji idealnego ciała i wyglądu dotyczy głównie dziewczynek i młodych kobiet. Szczupła sylwetka, piękna cera, puszyste, zdrowe włosy, skóra bez rozstępów, cellulitu, bez przebarwień, bez skazy – jak modelki na zdjęciach. Wszystkie te cechy budują obraz kobiety szczęśliwej, pożądanej, której w życiu się powiodło, która coś osiągnęła i zdobyła uznanie otoczenia. Ten obraz kobiety nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo zadbany wygląd i troska o piękno to zwyczajnie co innego. Nie ma nic wspólnego z wymodelowaniem swojego ciała w każdym calu. Wiele dziewczynek jest załamanych, zakompleksionych, sfrustrowanych, bo nie wyglądają tak, jak kobiety z ekranu. Zresztą to nie jest kwestia tylko internetu.
To wszystko wpływa także na relacje, na sposób w jaki są postrzegane przez chłopców. Młodzi mężczyźni patrzą często na dziewczyny wyłącznie przez pryzmat seksualności. Dziewczęta muszą spełniać określone warunki żeby “się nadawać”. Z pokazywanym w mediach wizerunkiem kobiety i jej cielesności wiąże się zawsze atrakcyjność seksualna, a w tej nie ma różnorodności, chłopcom ma się podobać jeden kanon. Kobiety w reklamach, w wielu programach telewizyjnych, w teledyskach ukazywane są tylko jako obiekt pożądania seksualnego, skupiający na sobie uwagę biustem lub odpowiednio wyprofilowaną pupą. Wystarczy spojrzeć chociażby na manekiny na sklepowych wystawach. Mają zazwyczaj taki rozmiar, aby pasowały na nie jak najmniejsze ubrania.
W moim gabinecie spotkałam się z wieloma przypadkami bardzo młodych kobiet, które mając już dowód osobisty, mogły domagać się powiększenia ust. Część z nich przychodziła jednak z już wcześniej powiększonymi, co oznacza, że nie były jeszcze pełnoletnie kiedy dokonywały pierwszych takich zmian.
A wyraźnie podkreślone, jędrne sutki? Efekt wstrzykiwania kwasu hialuronowego, tzw. “designer nipple”. Propagatorkami tej mody nie były panie w wieku, po którym można spodziewać się utraty jędrności, ale młode dziewczyny z pierwszych stron popularnych plotkarskich i modowych portali.
Body Positive
Światełkiem w tunelu jest chociażby akcja “body positive”. Coraz więcej kobiet odważnie pokazuje się w social mediach bez makijażu. Można to uznać za pierwszy ważny krok w stronę pozytywnego postrzegania własnego ciała. Nie chodzi oczywiście o popadanie ze skrajności w skrajność. Wystylizowane zdjęcia też mogą być w porządku. Chodzi jednak o to, że w końcu w centrum uwagi znajdują się też inne przykłady piękna, że nieskazitelna cera nie jest normą. Dzięki takim sławom jak Drew Barrymore czy Cameron Diaz, które pozowały do zdjęć bez makijażu i wystylizowanej fryzury, młodzi ludzie wiedzą jak to jest w rzeczywistości. I że tak też jest pięknie.
W moim gabinecie spotkałam się z wieloma przypadkami bardzo młodych kobiet, które mając już dowód osobisty, mogły domagać się powiększenia ust. Część z nich przychodziła z już wcześniej powiększonymi, co oznacza, że nie były jeszcze pełnoletnie kiedy dokonywały pierwszych zmian.
Poza uwarunkowaniami psychologicznymi klienta istotny wpływ na uzależnienie od zabiegów z dziedziny poprawy lub zmiany wyglądu mają także czynniki socjologiczne, czyli obowiązujący w danej kulturze popularnej kult piękna i konieczność zachowania młodości. W efekcie przeciętny Kowalski czuje się przygnębiony z powodu własnego wyglądu, zaczyna wyolbrzymiać swoje drobne niedoskonałości lub wręcz jego zmanipulowana ocena podpowiada mu nowe, dotąd niezauważane przez niego mankamenty urody. Z czasem zaczyna wierzyć, że tylko ich poprawa może przynieść mu sukces i szczęście. Często z takimi klientami spotkać się można w codziennej pracy gabinetowej. Ogromna tu rola kosmetologów, trudna, jednak bardzo ważna.
Na stan psychiczny bardzo często mają ogromny wpływ choroby dermatologiczne. W procesie diagnozowania i leczenia uwzględnienie stanu psychicznego pacjenta staje się równie ważne jak zwrócenie uwagi na jego stan somatyczny. Podejście holistyczne umożliwia dobre rozpoznanie jego stanu psychofizycznego. Często więcej niż połowę sukcesu terapii chorób skóry stanowi pomoc psychologiczna, lub wręcz leki wyciszające natręctwa i nerwice.
Przykładem schorzenia, które bardzo często wpływa na stan emocjonalny i samoocenę może być trądzik pospolity. U pacjentów, którzy nie trafili szybko do dobrego specjalisty w dziedzinie terapii przeciwtrądzikowych niezmiernie często zaobserwować można działania autodestrukcyjne takie jak wyciskanie zmian skórnych, rozdrapywanie gojących się mikrouszkodzeń, wykonywanie samodzielnie mocnych peelingów, maseczek, zbytnie spłycenie warstwy naskórkowej, a wszystko to z nieustającej potrzeby oczyszczenia skóry z nieestetycznych zmian, co jednak w konsekwencji daje jeszcze gorszy stan skóry. Zdarza się często, że pacjent chodzi na zabiegi do różnych gabinetów, ponieważ odczuwa tak silną potrzebę wykonania kolejny raz np. mocnego peelingu, wiedząc jednak, że w miejscu ostatnim nie zostanie to wykonane z uwagi na zbyt krótki odstęp pomiędzy zabiegami, znajduje kolejny gabinet.
Przykładem schorzenia, które bardzo często wpływa na stan emocjonalny i samoocenę może być trądzik pospolity. U pacjentów, którzy nie trafili szybko do dobrego specjalisty w dziedzinie terapii przeciwtrądzikowych niezmiernie często zaobserwować można działania autodestrukcyjne takie jak np. wyciskanie zmian skórnych.
W niektórych zaburzeniach somatycznych, np. dermatologicznych, odsetek chorych na dysmorfofobię, czyli uzależnienie od zabiegów poprawiających urodę, jest ok. 2–3 razy większy. Rozpowszechnienie BDD (dysmorfofobii) wśród klientów gabinetów kosmetologicznych i chirurgicznych dochodzi do 15%. Badania amerykańskie wykazały, że wśród pacjentów lekarzy dermatologów ogólnych i kosmetologów BDD jest rozpoznawane średnio u 11,9% chorych. Symptomy choroby zauważyć można zwykle już przed 20 rokiem życia, a niestety aż 85% osób z dysmorfofobią jest samotnych podczas swojego dorosłego życia.