Pracuję głównie z kobietami. To są panie, które kiedyś dbały o siebie, chodziły do fryzjera, do kosmetyczki, robiły sobie makijaż i nagle słyszą diagnozę choroby, pojawia się strach, lęk, dochodzi do tego bardzo agresywne leczenie.
Rozmowa z Anetą Szpak-Korycką, właścicielką gabinetu kosmetycznego „Zakątek Urody” w Zielonej Górze, który jest gabinetem onkoprzyjaznym.
Kosmetologia onkologiczna to nowa dziedzina. Jest takie przeświadczenie, że choroba nowotworowa jest raczej przeciwwskazaniem do zabiegów kosmetycznych.
Choroba nowotworowa nie powinna wykluczać z życia codziennego, a przede wszystkim z dbania o wygląd i dobre samopoczucie psychiczne. Często się zdarza, że chorzy chcąc poprawić sobie samopoczucie wizytą w gabinecie kosmetycznym, zderzają się z brutalną rzeczywistością. Odwiedzając takie miejsca często słyszą: przepraszam, ale ja pani/panu nic nie zrobię, bo choroba onkologiczna jest jednym z pierwszych przeciwwskazań do wykonania zabiegu kosmetycznego. Taka osoba wraca do domu “z kwitkiem” i koło się zamyka. Ja oczywiście się z tym nie zgadzam. Zajmuje się kosmetyką białą. Masuję, nawilżam i pielęgnuję, to nie może zaszkodzić.
Mój gabinet „Zakątek Urody” w Zielonej Górze jest miejscem onkoprzyjaznym, w którym osoby podczas choroby uzyskają pomoc w pielęgnacji skóry, na szczęście takich miejsc jest coraz więcej w Polsce.
Leczenie onkologiczne stanowi pewne ograniczenie w wyborze kosmetyków i zabiegów kosmetologicznych. Jednak są na rynku kosmetyki przeznaczone do skór dysfunkcyjnych, dedykowane chorym onkologicznie. Zarówno w okresie leczenia, jak i po jego zakończeniu można wykonywać profesjonalne zabiegi odżywcze, nawilżające oraz łagodzące na twarz i całe ciało. Chemio czy radioterapia nie jest także przeszkodą do zabiegów typu manicure czy pedicure (jeżeli pozwala na to dobry stan dłoni, paznokci i stóp). Również wskazana, a nawet konieczna, jest u takich osób właściwa pielęgnacja domowa, do której należy wybierać linie dedykowane pacjentom onkologicznym.
Mam starsze pacjentki, niektóre przez całe życie nie korzystały z gabinetów kosmetycznych, stosowały tylko „jakiś tam krem”, myły twarz mydłem i to wszystko. Nagle zaczynają dostrzegać, że muszą o siebie zadbać bo np. całe życie tego nie robiły. To jest jak powrót do kobiecości.
Pacjenci onkologiczni ograniczają kontakt ze światem zewnętrznym, z powodu niewiedzy i strachu przestają dbać o siebie.
Pacjenci onkologiczni muszą się zmierzyć z negatywną diagnozą, często jest to walka po prostu o życie. Tracą wiarę w siebie, mają chwile zwątpienia, stany depresyjne i są narażeni na długotrwały stres. Zamykają się w sobie, często zmuszeni są do rezygnacji z pracy zawodowej. Można powiedzieć, że zostają wykluczeni ze społeczeństwa, z codziennej aktywności, co prowadzi do stresu i depresji i przekłada się na znaczne pogorszenie stanu skóry, która i tak jest już w fatalnej kondycji przez przyjmowane leki i agresywne metody leczenia. Pracuję głównie z kobietami. To są panie, które kiedyś dbały o siebie, chodziły do fryzjera, do kosmetyczki, robiły sobie paznokcie, makijaż i nagle słyszą diagnozę choroby. Pojawia się strach, lęk, dochodzi do tego bardzo agresywne leczenie, którego skutki są często widoczne już od razu: utrata włosów, brwi, rzęs, problemy skórne. Ponad połowa kobiet, które przechodzą chemioterapię twierdzi, że to jest najbardziej traumatyczne doświadczenie w terapii onkologicznej. Pacjenci onkologiczni powinni być pod stałą opieką dermatologiczną i kosmetologiczną, ponieważ odpowiednia pielęgnacja, a przede wszystkim codzienna, systematyczna higiena jest kluczowa w utrzymaniu skóry w dobrej kondycji.
Z jakimi dolegliwościami borykają się pani pacjentki ?
Skóra w trakcie choroby onkologicznej w pierwszej kolejności odczuwa skutki tak agresywnego leczenia jakim jest chemioterapia, radioterapia, immunoterapia czy hormonoterapia. Jest przesuszona, łuszczy się, staje się cienka i nadreaktywna, mogą pojawiać się drobne pęknięcia i ranki, problemy z dłońmi i stopami, a musimy pamiętać, że do tego mamy do czynienia z osłabionym układem immunologicznym i zaburzonym mikrobiomem skóry. Skóra swędzi, boli, piecze. Przy radioterapii pojawia się odczyn popromienny. Ogólnie nowotwór bardzo negatywnie oddziałuje na cały organizm, mamy wtedy do czynienia z niedoborem witamin i ogólnym wyniszczeniem, co oczywiście przekłada się na bardzo zły stan skóry.
Dlatego tak ważna jest właściwie dobrana pielęgnacja podczas choroby, bo dobrze „zaopiekowana” skóra łatwiej się regeneruje, jest odpowiednio nawilżona, elastyczna, a tym samym w łagodniejszy sposób przechodzi skutki uboczne terapii onkologicznej, które są i tak nieuniknione.
Skóra w trakcie choroby onkologicznej w pierwszej kolejności odczuwa skutki agresywnego leczenia. Jest przesuszona, łuszczy się, staje się cienka i nadreaktywna, mogą pojawiać się drobne pęknięcia i ranki, problemy z dłońmi i stopami.
Dość częstym, bardzo uciążliwym powikłaniem, które może wystąpić u pacjenta onkologicznego są reakcje skórne po zażywaniu leków.
W następstwie leczenia chemioterapią może wystąpić erytrodyzestezja dłoniowopodeszwowa, określana także zespołem ręka-stopa. Zmiany w przebiegu tego powikłania występują zazwyczaj na części wewnętrznej dłoni i części podeszwowej stóp. Często uniemożliwia ona normalną, codzienną aktywność, pogarszając jakość życia. Pacjenci zazwyczaj skarżą się na ból i pieczenie rąk, szczególnie podczas ucisku czy też mycia. Na stopach występują zmiany barwnikowe w miejscach ucisku, podobne do odcisków, pojawiają się pęcherze i pęknięcia skóry.
Jakie właściwości powinny mieć onkokosmetyki, czyli kosmetyki przeznaczone do skóry dysfunkcyjnej?
Ważne by stosowane kosmetyki były delikatne, koiły skórę, zmiękczały i uelastyczniały, nie podrażniały, miały niskie pH, zawierały w swoim składzie pro i prebiotyki, pomagały odbudować mikrobiom skóry i odbudowywały barierę hydrolipidową.
Pielęgnacja w gabinecie kosmetologicznym powinna obejmować przede wszystkim nawilżanie, łagodzenie, delikatne oczyszczanie, masaże, nałożenie na skórę łagodzących, nawilżających, regeneracyjnych, kremowych, nie zasychających masek, serum, olejku czy balsamu. Bardzo istotne jest umiejętne dostosowanie składników preparatów, z uwzględnieniem jak najmniejszej ingerencji w ciało, z jednoczesnym zachowaniem efektu estetycznego. Przykładem dobrze tolerowanych związków są m.in. panthenol, alantoina, oleje roślinne, mocznik, beta glukan, ceramidy, gliceryna, kwas hialuronowy, witaminy C,E,F, NNKT.
Dzisiaj coraz więcej firm kosmetycznych dostrzega problem i wprowadza do swojej oferty zabiegowej kosmetyki, które mogą być rekomendowane w tej szczególnej pielęgnacji.
Podczas wizyt pielęgnacyjnych dużą część czasu poświęcam na rozmowę. Tłumaczę jak prawidłowo, krok po kroku wykonywać pielęgnację w domowym zaciszu. Proponuje wprowadzenie zdrowych nawyków, właściwych zasad pielęgnacyjnych, których chorzy podczas terapii onkologicznej bardzo potrzebują, podobnie jak nadziei, wsparcia i zainteresowania.
Co skłoniło panią do zainteresowania się kosmetologią onkologiczną?
10 lat temu na nowotwór zachorował mój brat, to był moment zwrotny w moim życiu. Miał 37 lat, odszedł po roku od usłyszenia diagnozy. Będąc przy nim nie wiedziałam jeszcze wtedy jak mogę pomóc. Po roku postanowiłam, że chcę wspierać chorych onkologicznie. Poprzez swoją pasję do kosmetyki, chęci pomagania, ale i także z obserwacji, jak określony styl życia ma wpływ na nasz organizm, a tym samym na rozwój chorób nowotworowych, podjęłam się tematu pielęgnacji w chorobie (onkopielęgnacja).
Poszłam do fundacji Black Butterfly Ewy Minge z propozycją pomocy podopiecznym. Na moją prośbę firmy kosmetyczne również włączyły się do pomocy. Tam stworzyłam autorski gabinet kosmetyczny. Po pół roku mojej działalności powstała linia kosmetyków oparta na Kannabis Sense, która pozyskiwana jest z komórek macierzystych i oleju konopnego z konopi.
Z pielęgnacją pojawiam się także na oddziale onkologii w Uniwersyteckim Szpitalu w Zielonej Górze. Firmy kosmetyczne na moją prośbę przesyłają mi zestawy zabiegowe umożliwiające skuteczną pielęgnację, jak również co jakiś czas przekazują drobne upominki kosmetyczne dla pacjentów oddziału. Jestem bardzo zaangażowana w pielęgnację podczas choroby, oddałam się idei onkopielęgnacji, kosmetykoterapii i kosmetykoedukacji. Chcę, aby panie wyglądały kwitnąco, co przekłada się na ich dobre samopoczucie, a tym samym proces leczenia przebiega łagodniej. Bardzo się z nimi zżyłam, jak któraś się źle czuje i jest taka potrzeba, to odwiedzam je w domu, czasami nie robię nawet zabiegu, po prostu jestem z nimi, kiedy tego potrzebują.
Poszłam do fundacji Black Butterfly Ewy Minge z propozycją pomocy podopiecznym. Tam stworzyłam autorski gabinet kosmetyczny. Po pół roku mojej działalności powstała linia kosmetyków oparta na Kannabis Sense, która pozyskiwana jest z komórek macierzystych i oleju konopnego z konopi.
Mamy tu do czynienia bardziej z kosmetykoterapią niż ze zwykłą pielęgnacją. Jej nieodłączną częścią jest masaż onkologiczny? Na czym on polega?
To masaż, który ma być jak dotyk motyla, czyli bardzo delikatny, prawie jak głaskanie. Ma za zadanie złagodzenie napięcia mięśniowego, zachęcić do głębokiego oddechu, a tym samym do redukcji stresu i wprowadzić w pozytywny nastrój. Dotyk w naszym życiu jest bardzo ważny, każdy z nas go potrzebuje. Ci pacjenci żyją w permanentnym stresie, mają problemy ze spaniem. Działam manualnie, nawilżam, oczyszczam, masuję, pomijam peelingi ponieważ skóra jest osłabiona, działam na poziomie naskórkowym, nie ingeruję w krwioobieg. Działam dotykiem.
Choroba onkologiczna dużo zabiera, ale też dużo daje. Niektóre kobiety podczas choroby dopiero zaczynają żyć pełną piersią.
Zaczynają dostrzegać, że muszą o siebie zadbać bo np. całe życie tego nie robiły. To jest jak powrót do kobiecości.
Mam starsze pacjentki, niektóre przez całe życie nie korzystały z gabinetów kosmetycznych, stosowały tylko „jakiś tam krem” myły twarz mydłem i to wszystko.
Są też panie, które dbały o siebie, używały dobrych kosmetyków, chodziły przez całe życie do kosmetyczki. Zauważyłam, skóra pań, które nie korzystały z pielęgnacji gabinetowej, w trakcie leczenia bardziej dotkliwie odczuwa skutki uboczne, jest często bardziej osłabiona. Zabiegi w gabinecie kosmetycznym pozwalają choć na chwilę oderwać się od uciążliwych myśli związanych z diagnozą i niełatwym procesem leczenia, który pozostawia szereg skutków ubocznych dotyczących skóry całego ciała, ale również psychiki. Chcę pokazać, że taka osoba mimo choroby może mieć ładną cerę i dobrze wyglądać. Choroba nowotworowa nie wybiera, może dotknąć kobiety w różnym wieku i nie powinna pozbawiać ich możliwości dbania o zdrowie i dobre samopoczucie.
Spotkania w „Zakątku Urody” i na oddziale onkologii w szpitalu to również doskonała okazja do rozmów, śmiechu, oderwania się od codziennej rzeczywistości, którą zdominowała choroba.