Przez ponad dwie dekady ich drogi przecinały się w różnych momentach życia, ale rok temu zeszły się w nowym projekcie. Monika Król – założycielka Akademii szkoleniowej „Naturalnie że Manualnie”, twórczyni autorskiego rytuału fizjoterapii estetycznej Face Lift-Up Therapy oraz Rafał Długosz – doświadczony organizator targów i kongresów, pomysłodawca pierwszego w Polsce i na świecie kongresu Beauty by Touch, opowiedzieli nam, jak powstał ten wyjątkowy projekt poświęcony terapiom manualnym. Nasz magazyn miał zaszczyt objąć patronat medialny nad tym wartościowym wydarzeniem.
Jesteś twórcą „Beauty by Touch” – pierwszego takiego kongresu w Polsce, opartego na niezwykłej koncepcji, w prace nad którym od początku zaangażowana była Monika. To jednak nie pierwsze wasze wspólne działanie, bo ścieżki twoje i Moniki przecinają się w branży od ponad 20 lat. Czy możesz nam opowiedzieć, jak się poznaliście?
Rafał Długosz: Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w 2001 roku, kiedy dołączyłem do zespołu, w którym Monika pracowała już od jakiegoś czasu. Była to firma silnie związana z branżą beauty. Każde z nas było zaangażowane w inne aktywności, ale mieliśmy okazję regularnie współdziałać, co pozwoliło nam budować naszą zarówno biznesową, jak i koleżeńską relację. Był to czas dynamicznego rozwoju na wielu płaszczyznach – współpracowaliśmy z różnymi wspaniałymi osobami, budowaliśmy i rozwijaliśmy marki, a także organizowaliśmy wydarzenia branżowe, w licznych uczestniczyliśmy. Nasze ścieżki przez te wszystkie lata często się przecinały, mimo że w pewnym momencie pracowaliśmy już w dwóch niezależnych firmach, chociaż przez cały czas działaliśmy w tej samej branży. Nasza wieloletnia współpraca była pełna wyzwań, ale też satysfakcji i sukcesów. Każdy projekt, w którym braliśmy udział, był dla nas okazją do nauki i rozwoju.
Po ponad 20 latach w jednym miejscu pracy postanowiliście zmienić swoje życie zawodowe, postawić na nowe rozwiązania… i połączyć siły.
Monika Król: Zdecydowałam się na tak radykalny krok – odejście z firmy – w początkowych miesiącach trwania pandemii, czyli latem 2020 roku. Do dzisiaj mnie samą uderza brawurowość tej decyzji, zwłaszcza że w branży beauty nie było wtedy łatwo. Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl, wewnętrzny głos podpowiedział mi, że to jest ten czas, by „iść na swoje”. Półtora roku później rozmawialiśmy już z Rafałem o nowym projekcie.
R.D.: Decyzję o pierwszej (po 21 latach!) radykalnej zmianie w moim życiu zawodowym podjąłem dość spontanicznie, nie przygotowując się do niej miesiącami. Myślę, że miało na nią wpływ kilka czynników, a jednym z nich była pandemia. Branża eventowo-targowa była wtedy praktycznie zablokowana. Dla mnie i zapewne także dla wielu innych organizatorów to była prawdziwa szkoła życia, ponieważ należało się szybko uczyć funkcjonowania w nowej rzeczywistości, która dodatkowo bardzo dynamicznie się zmieniała. Myślę, że to był czas, który dobitnie pokazał, jakie wartości są istotne, i pozwolił mi zrozumieć, na czym tak naprawdę zależy mi w życiu.
W odnalezieniu się w nowej rzeczywistości pomogło wam zapewne doświadczenie zdobywane latami. Moniko, ty budowałaś relacje z dziennikarzami, natomiast Rafał nawiązywał kontakty wśród dostawców i przedsiębiorstw z branży. Co było podstawą waszej wspólnej pracy?
M.K.: Jedną z ważniejszych rzeczy, które nas łączą, jest z pewnością pracowitość, chęć do podejmowania działań. Nigdy nie brakowało nam także kreatywności. Szukaliśmy rozwiązań – bez względu na to, jakie w danym momencie piastowaliśmy funkcje. Oboje po ponad 20 latach pracy etatowej zaczęliśmy myśleć o samorealizacji i wykorzystaniu swojego potencjału we własnym projekcie zawodowym.
Uważam, że terapiami manualnymi można zacząć zajmować się na każdym etapie życia, ale nieodzowna jest do tego pokora! To jest praca z człowiekiem – z jego emocjami i oczekiwaniami. Przeraża mnie trywializowanie tej pięknej branży… oraz liczba ekspertów, którzy kierując się modą na terapie manualne, żerują na czyjejś niewiedzy i naiwności.
R.D.: Niewątpliwie znajomość środowiska i wieloletnie relacje biznesowe są bardzo istotnym elementem w procesie budowania nowego projektu. Świadomość pozytywnego wsparcia otrzymywanego od wielu wspaniałych osób napędzała mnie do jeszcze większej aktywności przy budowaniu pierwszej edycji „Beauty by Touch”. Doświadczyłem wiele dobra i życzliwości, za co jestem szalenie wdzięczny. Duże projekty z zasady tworzone są na bazie dobrych relacji i właśnie takie są podstawą sukcesu „BbT”.
Moniko, kiedy zdecydowałaś się związać swoje zawodowe plany z terapiami manualnymi? Czy ta decyzja zapadła zaraz po odejściu z firmy?
M.K.: Nie, najpierw miałam zupełnie inny zamiar. Chciałam pozostać w marketingu i PR-ze, żeby wspierać osoby z branży beauty w ich rozwoju. Lubiłam odpowiadać za działania promocyjne marek, ale chciałam to robić na własny rachunek. Na tym polu niestety czekał mnie zawód. Cenię sobie rzetelność i szczerość relacji biznesowych. Oddaję się projektom z dużym zaangażowaniem i oczekuję wzajemności. Tymczasem spotkałam się z kombinatorstwem, z brakiem szacunku dla poświęconego czasu i wkładu pracy. Postanowiłam zakończyć działania na rzecz innych i postawić wreszcie na siebie. W końcu fach i talent mam dosłownie w swoich rękach. Jestem dyplomowaną kosmetyczką, przez wiele lat byłam szkoleniowcem profesjonalnych marek kosmetycznych, a także koordynatorem szkoleń. PR-em zaczęłam zajmować się dlatego, że dostrzeżono u mnie zdolności komunikacyjne. Wszystkie moje umiejętności i doświadczenie wykorzystuję obecnie w tworzeniu własnej marki, która prężnie się rozwija, jest szanowana i w której się w stu procentach realizuję.
Czy tak narodziła się akademia szkoleniowa „Naturalnie że Manualnie” – twoje wyjątkowe miejsce, w którym prowadzisz autorskie kursy?
M.K: Pierwotnie chciałam stworzyć akademię zrzeszającą ekspertów i trenerów różnych technik masażu. Dla mnie wartością nadrzędną jest edukacja na najwyższym poziomie, ale ten świat okazał się zbyt celebrycki, idea spaliła więc na panewce. Swoją autorską technikę Face Lift-Up Therapy, czyli program szkoleń z manualnych terapii twarzy, tworzyłam przez rok, zanim ostatecznie ośmieliłam się wdrożyć go na rynek. Projekt wymagał ode mnie wielu przygotowań, nauki i treningów. Stworzyłam terapię, z której jestem dumna – jako kobieta i terapeutka manualna. Każdy etap i ruch, każda sekwencja tej terapii jest mojego autorstwa, a o ich kolejności i zastosowaniu zadecydowały ostateczne efekty.
Uważam, że terapiami manualnymi można zacząć zajmować się na każdym etapie życia, ale nieodzowna jest do tego pokora! To jest praca z człowiekiem – z jego emocjami i oczekiwaniami. Przeraża mnie trywializowanie tej pięknej branży… oraz liczba ekspertów, którzy kierując się modą na terapie manualne, żerują na czyjejś niewiedzy i naiwności.
Jednego dnia ktoś bierze udział w szkoleniu, a drugiego już szkoli z cudzej techniki, nie przejawiając przy tym ani talentu, ani stosownych umiejętności. Pracuję z kobietami w branży beauty od 1997 roku i wciąż się uczę, obserwuję i podchodzę do wszystkiego z rozwagą. Terapie manualne to poważna sprawa i staram się to uzmysławiać moim kursantkom podczas szkoleń na każdym poziomie zaawansowania. Przemiana, która ma miejsce w tej branży, to przede wszystkim stawianie na jakość, a nie na ilość. Szkolenia organizuję dla kameralnych grup, bo chcę każdemu uczestnikowi poświęcić odpowiednio dużo uwagi i nie tylko nauczyć poszczególnych ruchów terapii, ale także wprowadzić w ten świat. Jestem kimś w rodzaju mentorki i biorę odpowiedzialność także za to, z jakimi umiejętnościami wypuszczam każdą osobę spod swoich skrzydeł. Profesjonalne imprezy targowe w pewnym momencie również zaczęły być dostępne dla wszystkich, którzy po prostu kupili bilet. Jestem za tym, aby chronić naszą zawodową przestrzeń. Kiedy rozpoczynałam swoją działalność, wiedziałam, że będę pracowała dla branży profesjonalnej: dla specjalistów i terapeutów. Nie uczę automasażu i nie udzielam porad skierowanych do ogółu. Pracuję z potrzebami i do nich dopasowuję terapię. Nie wiem, czego potrzebuje kobieta, która ogląda mnie na smartfonie, dlatego nie mogę jej niczego zalecić. Porady to zawsze jest kwestia indywidualna, choć Internet jest odmiennego zdania, o czym świadczy ogromna liczba ekspertów i rolek z wyzwaniami. Jestem wierna swoim ideałom i służę profesjonalistom, aby to oni wykonywali terapie na najwyższym poziomie.
Podobna idea przyświeca kongresowi „Beauty by Touch” – mocno stawiacie na edukację oraz zdobywanie umiejętności od najlepszych. Także formuła wydarzenia ma wyjątkowy charakter. Czy możesz, Rafale, opowiedzieć o początkach pracy nad tą koncepcją?
R.D.: Przez długi czas obserwowałem zmiany zachodzące w branży targowo-eventowej, zwłaszcza te wywołane pandemią. Organizatorzy musieli znaleźć nowe formuły, aby ich wydarzenia były atrakcyjne zarówno dla sponsorów i wystawców, jak i dla uczestników. W międzyczasie pojawił się nowy, konkurencyjny sposób komunikacji, z dużą ilością treści dostępnych w sieci. Branża eventowa musiała się dostosować – tradycyjne targi i kongresy już nie mogły wyglądać tak jak wcześniej. Uczestniczyłem w wielu rozmowach z organizatorami i operatorami przestrzeni konferencyjno-targowych, co pozwoliło mi opracować idealną formułę wydarzenia, która została świetnie przyjęta podczas pierwszej edycji. Kluczem było znalezienie niszy.
Kongres „Beauty by Touch” powstał, aby zrzeszać osoby specjalizujące się w terapiach manualnych, traktujące tę dziedzinę jako trwałą zmianę stylu życia, a nie chwilowy trend. W ostatnich latach coraz więcej osób decyduje się na terapie manualne twarzy, masaże anti-agingowe i holistyczne podejście do pielęgnacji.
Pandemia oraz potrzeba relacji i dotyku miały ogromny wpływ na rozwój tej specjalizacji. Środowisko terapeutów manualnych jest pełne wartościowych osób, otwartych na wiedzę i chętnych do rozwoju, co było widoczne już podczas pierwszej edycji „BbT”. Dla mnie istotne było, by tworzyć wydarzenie dla tych, którzy chcą rozwijać tę piękną dziedzinę, a jednocześnie potrzebują przestrzeni do spotkań, aktywnego networkingu i wymiany doświadczeń. To nie są hasła reklamowe! Podczas kongresu można było poczuć ogromną chęć rozmowy i współpracy między uczestnikami, panowała fantastyczna atmosfera otwartości i skupienia. Myślę, że to właśnie elementy składowe – oryginalna formuła, świetny program i wyjątkowe środowisko odbiorców – zadecydowały o sukcesie „BbT”.
M.K.: Rafał jest twórcą wielkiego projektu, w który bardzo wierzę i który zawsze będę wspierać. Jestem wdzięczna, że mogłam stać się jego częścią – jako ekspertka merytoryczna wydarzenia. Idea „BbT” zrodziła się między innymi z szacunku do profesjonalnej branży beauty, w której razem z Rafałem praktycznie się wychowaliśmy i której wielu przemian i rozwoju byliśmy świadkami. Nie ma naszej zgody na bylejakość i puste slogany – na obietnice nie mające związku z rzeczywistością, takie jak „lifting bez skalpela”. „Beauty by touch” to połączenie naszych sił. Chcemy, aby solidna, wartościowa wiedza wybrzmiała z ust utytułowanych ekspertów w swoich dziedzinach. Wierzymy, że to wpłynie na rozwój i światopogląd terapeutów manualnych, umacniając tę mądrą dziedzinę. Podczas pierwszej edycji kongresu na scenie pojawili się wyjątkowi prelegenci, którzy w charyzmatyczny, a zarazem rzetelny sposób odpowiedzieli na pytania, które pojawiają się na szkoleniach z masażu twarzy. Myślę, że to uczciwe, że podczas zgłębiania tematów dermatologicznych czy onkologicznych wypowiadają się naukowcy, a nie trenerzy masażu. Czym innym jest wspomnieć podczas szkoleń o tych istotnych w naszej dziedzinie kwestiach, a czym innym edukować ludzi. „Beauty by Touch” to także nowy wymiar eventu branżowego – selektywnego, bogatego w esencjonalne treści, a do tego z niezwykłym, niepowtarzalnym klimatem. Terapeuci manualni są grupą specjalistów o zupełnie unikalnym nastawieniu. Zawsze mówię, że my nie stąpamy po ziemi, tylko się nieco nad nią unosimy. Mamy także inną energię i potrzeby. Myślę, że „Beauty by Touch” w pełni oddaje ten wyjątkowy klimat.
Już 10 listopada odbędzie się druga edycja kongresu, wygląda więc na to, że udało się wam stworzyć coś wyjątkowego, co warto kontynuować. Czego, Rafale, możemy spodziewać się po kolejnej odsłonie „Beauty by Touch”?
R.D.: Opinie uczestników po pierwszej edycji były wspaniałe, co jest świetnym fundamentem do budowania kolejnych działań. Treści oraz emocje, które wybrzmiały ze sceny podczas pierwszej edycji „BbT’ były naprawdę wyjątkowe. Do dzisiaj wspominam w rozmowach niepowtarzalny klimat, który swoim pokazem autorskiego masażu stworzył Josep Lupión. Ludzie zgromadzeni w Hali Maszyn w EC1 zamilkli na 60 minut. Od uczestniczek usłyszałem, że ten pokaz wywarł tak wielkie wrażenie, że wiele z nich nie mogło powstrzymać łez. To są właśnie te emocje, o których mówiłem od pierwszych zapowiedzi „BbT”. Dzieje się tam coś spektakularnego, czego nie można było wcześniej doświadczyć podczas eventów. Mogę zdradzić, że Josep Lupión potwierdził swój udział także w jesiennej edycji „BbT”, gdzie opowie o filozofii kobido i zaprezentuje wyjątkowość tej techniki masażu, którą zgłębia od ponad 20 lat. Wierzę, że jego pokaz pozwoli wielu specjalistom podnieść jakość usług i dostrzec, czym ten rodzaj masażu może być. Nie zabraknie też wykładów innych specjalistów, których wiedza przydatna jest dla terapeutów manualnych, łączących w swojej praktyce umiejętności z wielu obszarów.
Terapie manualne nie powinny być postrzegane wyłącznie przez pryzmat modnych masaży. To nie tylko kwestia samych ruchów, a przede wszystkim wiedza o człowieku jako całości.
Faktycznie „Beauty by Touch” skupia specjalistów różnych branż. Czy również to, żeby tak było, jest dla was niezwykle ważne?
M.K.: Terapie manualne nie powinny być postrzegane wyłącznie przez pryzmat modnych masaży. To nie tylko kwestia samych ruchów, a przede wszystkim wiedza o człowieku jako całości. Na dobry rezultat terapii manualnej składa się oczywiście odpowiedni dotyk terapeuty, ale także to, z czym przychodzi do nas klient, m.in. prawidłowa postawa ciała, oddech czy jakość zgryzu. Kształt owalu twarzy może mieć związek z blizną, np. po cesarskim cięciu czy implantach piersi, będącą przerwaniem taśmy powięziowej. Mocno spięta taśma powięziowa w obszarze łydek może z kolei powodować opadanie górnej powieki. To wiedzą wykształceni terapeuci manualni, a nie osoby po szybkim kursie. Nie można przystąpić do pracy z drugim człowiekiem ot tak, z marszu. Ideą „Beauty by Touch” jest także pokazanie, jak ważna jest współpraca między specjalistami z różnych dziedzin.
R.D.: Podstawą programu pierwszej edycji była wielowymiarowość – rozpatrywaliśmy praktykę terapeuty manualnego z różnych perspektyw, aby jak najmocniej wesprzeć specjalistów w ich codziennych wyzwaniach. Wśród prelegentów pojawiły się m.in.: Dominika Chirek, która opowiadała o składach kosmetyków, ich świadomym doborze i certyfikatach, którymi warto się przy tym kierować, oraz profesor Danuta Nowicka, która z pasją rozprawiała o problemach dermatologicznych skóry w kontekście terapii manualnych. Aleksandra Mielcarz wygłosiła wykład o synergii w procesie pielęgnacji skóry podczas terapii manualnych, a Kasia Jamroz podzieliła się doświadczeniem w przełamywaniu ograniczeń własnego umysłu. Anna Hencka-Zyser, która jest psychoonkolożką, a także międzynarodową trenerką masaży onkologicznych, mówiła o możliwościach terapeutycznych dostępnych w gabinecie terapii manualnej w czasie leczenia onkologicznego. Nikt inny nie mógłby opowiedzieć o tym w tak fachowy sposób. Z kolei doktor Artur Markowski zaprezentował wartości płynące z terapii światłem niskoenergetycznym i jak może ona współgrać z terapiami manualnymi.. Mieliśmy także wyjątkową okazję, by przyjrzeć się z bliska anatomii twarzy podczas porywającego wykładu doktora Marcina Wytrążka, który specjalizuje się w fizjoterapii i masażu tkanek głębokich. A skoro mowa o masażu, to trudno nie wspomnieć o takich mistrzach, jak Josep Lupión, Sergey Shchurevich czy Piotr Szczotka, którzy w trakcie swoich prelekcji i pokazów skupili się na pięknie sztuki dotyku i jego niezwykłej mocy transformującej. Podczas drugiej edycji kongresu „BbT”, która odbędzie się 10 listopada 2024 roku, pozostaniemy wierni tej różnorodności, by pokazać, jak wiele obszarów łączy nasza dziedzina. Cele, które postawiliśmy sobie na początku tej przygody, pozostają niezmienne: edukacja środowiska terapeutów manualnych oraz budowanie społeczności i wyjątkowych relacji. Po pierwszej edycji wiemy, że są to cele ważne, a dzięki naszemu wydarzeniu – możliwe do osiągnięcia.
Dziękuję wam za rozmowę.
Rozmawiała: Magdalena Mikołajczyk
Zdjęcia: Mateusz Skwarczek
II edycja kongresu „Beauty By Touch” odbędzie się w Łodzi już 10 listopada. Serdecznie zapraszamy!
Więcej informacji na: https://beautybytouch.pl/