Pucołowata buzia to dla niektórych symbol młodości, dla innych nieprzemijający kompleks z dzieciństwa. Obfite policzki da się zmniejszyć, konturując środkowe piętro twarzy. O tym, co dzięki bichektomii można zyskać, czego się nie zmieni, a co ewentualnie można stracić, rozmawiam z dr Łukaszem Banasiakiem, chirurgiem plastykiem, konsultantem wojewódzkim chirurgii plastycznej.
Pełne policzki typowe dla baby face, kojarzą się z pełnym uroku dziecięcym wyglądem. Dlaczego dorośli chcą wyszczuplić ten element twarzy?
Każdy z nas ma inny ideał piękna, a dziś mocnym trendem jest modelowanie twarzy według wzorców narzucanych przez celebrytów i influencerów w social mediach. Dlatego sporo osób marzy o tym, by mieć szczuplejszą, mniej pełną buzię w środkowej części policzka, między szczytem łuku jarzmowego a linią brzegu żuchwy. Zabieg bichektomii nie zmienia ustawienia kości jarzmowych ani linii żuchwy, natomiast pogłębienie środkowej części policzków powoduje optycznie wyraźniejsze zarysowanie i większą wyniosłość linii żuchwy i kości jarzmowych, co daje efekt wyrzeźbienia twarzy.
Skoro poduszki Bichata najlepiej są rozbudowane u dzieci, to chyba pełnią ważną rolę?
Natura wie co robi. W pierwszych miesiącach życia tłuszcz w torebkach Bichata wzmacnia pompę ssącą układu pokarmowego: przeciska się między mięśniem żwaczem a mięśniem skrzydłowym, a powstająca próżnia pomaga zasysać pokarm. Torebka u dzieci jest w stosunku do twarzy większa niż u dorosłych. Z upływem lat nieznacznie tylko rośnie.
Zabieg bichektomii nie zmienia ustawienia kości jarzmowych ani linii żuchwy, natomiast pogłębienie środkowej części policzków powoduje optycznie wyraźniejsze zarysowanie i większą wyniosłość linii żuchwy i kości jarzmowych, co daje efekt wyrzeźbienia twarzy.
Jeśli ktoś ma mocno rozwiniętą torebkę tłuszczową, to ten element twarzy mu nie schudnie. Jeśli natomiast ktoś jest szczupły w tej okolicy, a chce się mimo wszystko odchudzić w tym miejscu, przedstawiam efekty, które można osiągnąć. Nadmierne odchudzenie twarzy nie jest korzystne, choć są osoby, które tego oczekują.
Trzeba zachować umiar i rozwagę?
Tak. Torebka tłuszczowa jest bardziej złożoną strukturą niż się wydaje. Składa się z czterech elementów, z których część nie powinna być usuwana. Usunięcie całej torebki powoduje zapadnięcie się dołków skroniowych, co nie jest korzystne dla nikogo. Tak wyglądają anorektyczki lub staruszki, albo osoby w zaawansowanym stadium AIDS. Taka aparycja nie kojarzy się z urodą, młodością i zdrowiem.
Z drugiej strony, osoby o pełnych buziach nie są w stanie zredukować tego tłuszczu. On ma trochę inną budowę niż ten na brzuchu, przypomina tłuszcz w oczodołach, który amortyzuje gałkę oczną i jest niepodatny na przyrosty masy ciała. Podobnie tłuszcz na policzkach – nie jest energetyczny, tylko funkcyjny.
Pacjentom gotowym na „wszystko” odmawia Pan wykonania zabiegu?
Nie wycinam 100 proc. torebki, bo odnogi znajdujące się pomiędzy mięśniami, na skroni i miejsce, gdzie one się łączą, powinny tam zostać. Usuwając całość zostawiamy pole podatne na zbliznowacenia. A na to nie mamy wpływu, bo każdy goi się w inny sposób. Lepiej coś zostawić, zachować złoty umiar. Pacjenci często nalegają, by „usunąć wszystko”, ale więcej nie znaczy lepiej.
Znaczną część pacjentek, zwłaszcza tych młodych i szczupłych, odsyłam, bo zabieg nie pomoże im uzyskać tego co chcą. Proponuję im „nicnierobienie” w tym zakresie, albo szukanie innych dróg.
Ta struktura jest ulokowana w newralgicznej części twarzy. Po pierwsze bezpośrednio graniczy z nerwem twarzowym – porażenie go daje wygląd jak po udarze. Po drugie przez torebkę tłuszczową przebiega przewód wyprowadzający ślinianki – uszkodzenie go może powodować zaburzenia wydzielania śliny czy zapalenia ślinianki. Po trzecie w okolicy torebki przebiega dużo naczyń krwionośnych, które są kluczowe dla ukrwienia całej twarzy. Uszkodzenie któregoś z nich raczej nie spowoduje martwicy na twarzy, ale mogą powstać masywne krwiaki, a w efekcie duże obrzęki, co znacznie utrudnia gojenie.
Gdy wymagania przekraczają możliwości, trzeba szczerze porozmawiać?
Znaczną część pacjentek, zwłaszcza tych młodych i szczupłych, odsyłam, bo zabieg nie pomoże im uzyskać tego co chcą. Proponuję im „nicnierobienie” w tym zakresie, albo szukanie innych dróg. Skąd przeczulenie na punkcie swojego wyglądu i taka determinacja? Przekonanie o zbyt pełnej twarzy zostało ugruntowane we wczesnym dzieciństwie, kiedy to ciocia zachwycała się: „jaką masz ładną okrągłą buzię!”. To nie znika z głowy przez lata, nawet jeśli buzia od dawna nie jest już pucołowata.
Bichektomia to prosty zabieg?
Jak każdy zabieg wymaga podejścia z respektem. Chirurgia to nie matematyka, dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery. Jeśli chodzi o techniczną stronę wykonania i łatwość dostępu – dla wprawnego chirurga nie jest to skomplikowany zabieg. Schody zaczynają się wtedy, gdy chcemy osiągnąć konkretny, dość szczególny efekt, jak minimalna zmiana konturu twarzy czy – wręcz przeciwnie – wytworzenie dołków policzkowych. Im bliżej poziomu mistrzowskiego, tym trudniej.
Procedura nie jest obciążająca dla pacjenta. Zabieg jest mniej traumatyzujący niż usunięcie ósemki u stomatologa. W czasie konsultacji zbieram dokładny wywiad, sprawdzam wyniki uprzednio zleconych badań laboratoryjnych oraz upewniam się, że zęby są zdrowe i nie tli się w jamie ustnej stan zapalny. Konieczna jest wizyta u higienistki stomatologicznej – scaling i piaskowanie. Redukujemy ryzyko do minimum.
Jak wygląda właściwa procedura?
Po miejscowym znieczuleniu wykonuję trzymilimetrowe nacięcia w miejscach, które uważam za bezpieczne ze względu na ujście przewodu ślinowego i łatwość lokalizacji torebki tłuszczowej. To daje szanse usunięcia dwóch części: ciała głównego i ciała policzkowego. Po wyciągnięciu tłuszczu dokonuję elektrokoagulacji naczyń, które zaopatrują w krew torebki. To bardzo dobrze ukrwiona część. Na koniec zakładam szwy na śluzówkę. Zanim pacjent pójdzie do domu, musi odczekać 30-45 min., bym miał pewność, że nie nastąpi krwawienie.
Powikłania nie są kłopotem, gdy wiemy jak je leczyć.
Do jakich powikłań może dojść?
Najczęstszą komplikacją po drobnych zabiegach jest krwiak. Powikłania nie są kłopotem, gdy wiemy jak je leczyć. O możliwych powikłaniach zawsze mówię na konsultacjach przez zabiegiem: – „Kupując zabieg nie kupuje pani/pan tylko jego potencjalnych efektów pozytywnych, ale potencjalnie negatywne również”.
Zabieg nie wiąże się z reguły z dużym obrzękiem. Pacjent dochodzi do siebie jak po wizycie u stomatologa, w ciągu 1-2 dni. Zalecenia pozabiegowe mają zapewnić poczucie bezpieczeństwa i dotyczą ograniczeń dietetycznych i kilku funkcjonalnych, takich jak unikanie wysiłku, kichania, wydmuchiwania nosa.
Kiedy widać pierwsze efekty?
Stopniowo od 3 doby po zabiegu, kiedy obrzęk spada. Przez kolejne tygodnie twarz się powoli układa, zmniejszając swoją objętość.Im bliżej 6 miesiąca po zabiegu, tym zmiany postępują wolniej. Dopiero po około pół roku widać ostateczny rezultat.
Bywają osoby niezadowolone?
Nie spotkałem nikogo, kto byłby niezadowolony z nadmiernych efektów, natomiast zdarzają się pacjenci, którzy spodziewali się bardziej spektakularnych rezultatów. Mówią, że za mało schudli.
Ale przecież nie da się odwrócić zabiegu?
Zabieg jest teoretycznie nieodwracalny. Tłuszczu nie da się z powrotem włożyć tam, skąd został wyjęty, ale można go przeszczepić w trochę inne miejsce. W kilku sesjach można podać efekt zbliżony do poprzedniego. Choć tłuszcz jest inny, inna jest też lokalizacja, da się osiągnąć efekt przeciwny. Tyle, że zakładanie na wstępie takiej możliwości jest bez sensu. Jak w każdej regule, są jednak wyjątki. Zdarza się (naprawdę rzadko!), że pacjent nie potrafi się pogodzić ze swoim nowym wizerunkiem. Są też osoby zakażone HIV z lipodystrofią wywołaną terapią antyretrowirusową, które pragną przywrócić twarzy zdrowy i naturalny wygląd. U nich skutecznie wykonujemy lipotrasfery, uzyskując podobny efekt jak przy potencjalnej próbie odwrócenia zabiegu redukcji torebek tłuszczowych policzka.
Warto pamiętać, że każda operacja niesie jakieś konsekwencje i często jedna wyklucza później inną.
Istnieje jakiekolwiek ryzyko, które może pojawić się nawet w odległej przyszłości?
Jeśli za 30-50 lat dojdzie do raka podniebienia czy nosogardła i trzeba będzie wykonać zabieg rekonstrukcyjny, to mały element w postaci torebki tłuszczowej, nie będzie mógł być wykorzystany, bo już go nie będzie. Choć dziś bichektomia staje się coraz popularniejszym zabiegiem chirurgii estetycznej, to torebki tłuszczowe Bichata (opisane po raz pierwszy przez francuskiego anatoma Marie Franois Xavier Bichata w XVIII w.) od dawna są wykorzystywane w chirurgii szczękowo-twarzowej do pokrywania ubytków, np. przetoki ustno-zatokowej czy w rozszczepie podniebienia.
Warto pamiętać, że każda operacja niesie jakieś konsekwencje i często jedna wyklucza później inną.