Spiritus movens marki ÉleverCosmetics, jej współtwórczyni i ambasadorka. Artystyczna dusza, wulkan pasji i pozytywnej energii. Ujmuje żywym temperamentem, autentyczną serdecznością, pracowitością i ambicją.
Wiele z tych cech ma odzwierciedlenie w produktach ÉleverCosmetics, dlatego można się w nich bez pamięci zakochać!
Makijaż sercem malowany
Kamila Tadriyan to pasjonatka i profesjonalistka. Wielka miłośniczka piękna. Od 10 lat zajmuje się makijażem, a od niedawna także pielęgnacją i estetyką ciała. Specjalizuje się w profesjonalnym makijażu glamour: ślubnym, wieczorowym, okolicznościowym. Chętnie maluje modelki do sesji zdjęciowych.
Swoją pasję łaczy z doświadczeniem i dzieli się nimi z kobietami, które kochają być sobą, a chcą się nauczyć sztuki makijażu. Prowadzi szkolenia dla początkujących wizażystek.
W ramach współpracy z marką ÉleverCosmetics wraz z jej ekspertami tworzy kosmetyki do użytku zarówno codziennego, jak i profesjonalnego. Dba, by na każdym etapie ich projektowania i wykonywania utrzymane były najwyższe standardy. Często podkreśla, że najważniejszym celem ÉleverCosmetics jest to, by użytkownik nie potrafił się obejść bez kosmetyków marki. I do tego codziennie dąży wraz z zespołem ludzi, dla których pasja oraz zadowolenie klientów liczą się ponad wszystko.
Co skłoniło Cię do obrania ścieżki kariery związanej z makijażem?
Miałam pięć sióstr. To był iście dziewczyński żywioł! Może dlatego od dziecka pasjonowałam się kobietami – ich wyglądem, sposobami upiększania, fryzurami. Koleżanki zaczęłam malować już w swoich wczesnonastoletnich latach, robiłam to bardzo intuicyjnie. Wieści o moich metamorfozach urodowych, zarówno kreacji makijażu, jak i uczesania, szybko się rozniosły. Marketing szeptany był dla mnie najlepszą reklamą. Grono kobiet zainteresowanych moimi usługami i poradami szybko się powiększało.
W jakich makijażach się specjalizowałaś – okolicznościowych czy codziennych?
Dla mnie to prawie to samo. Ważne jest, by dobrze wyglądać, dobrze się czuć, nosić się tak, jak lubimy. Trendy są dla mnie mniej istotne, one się zmieniają. Ja pozostaję wierna mojej estetyce.
Dość wcześnie wyszłam za mąż i urodziłam dzieci, wtedy moje priorytety się zmieniły. Pasję musiałam odłożyć na bok i zrobić w życiu miejsce dla rodziny. Jednak to, co się ma głęboko w sercu, zawsze utoruje sobie drogę na zewnątrz, w końcu znajduje się rozwiązanie prowadzące do spełnienia i samorealizacji. Tak też było w moim przypadku. Wierne klientki-koleżanki tęskniły za moimi makijażami, mówiły, że żadne inne nie są w stanie im ich zastąpić, że jest w nich coś wyjątkowego, naturalnego, bez efektu sztucznej maski czy przerysowania. Stawiam na look podkreślający urodę – na „życie”, a nie teatralną charakteryzację.
Jak udało Ci się połączyć życie rodzinne z pracą?
Mimo natłoku zajęć nie potrafiłam odmówić namowom klientek, by wrócić do zawodu. Z czasem to, że pracowałam dosłownie całymi dniami, wymusiło na mnie uporządkowanie kalendarza. Zdecydowałam, że rozdzielę strefę prywatną i profesjonalną – sprawy rodzinne zostaną w domu, a sztuka, czyli makijaże, przeniesie się do salonu, chociaż ten musiał zachować nieco „domowej”, intymnej atmosfery, bo mój sukces wynikał między innymi z nawiązywania z klientkami osobistych, ciepłych relacji.
Troszczę się nie tylko o urodę kobiet, lecz także o ich dobre samopoczucie. Wzmacniam w nich samoakceptację, poczucie własnej wartości. Dziewczyny lubią się wygadać, poradzić, czują się w takiej „babskiej przestrzeni” bezpiecznie.
Z czasem stworzyłam także dwa tematyczne cykle szkoleń z wizażu: dla początkujących makijażystów oraz dla klientek, które chcą same zadbać o swój look i nauczyć się, jak dobierać i stosować kosmetyki, by wydobyć swoje indywidualne piękno.
Ponad dwa lata temu otworzyłam kolejny salon, z szerszym wachlarzem usług. Oprócz wizażu oferuję tam kompleksową pielęgnację skóry oraz sylwetki. To była dobra strategia na czas pandemii, podczas której branża eventów i uroczystości rodzinnych praktycznie zamarła, więc klientki nie potrzebowały profesjonalnych makijaży. Wytypowałam zabiegi, które są w 100%sprawdzone i skuteczne, a w tym doborze zdałam się na specjalistów i praktyków, za których radą wybrałam topowe urządzenia. Najpierw sprawdziłam je na sobie. Produkt musi działać, spełniać oczekiwania. To dzięki temu, że klientki widzą efekty, wiedzą, że mogą mi zaufać, i wracają na zabiegi.
Twój ulubiony zabieg na twarz i na ciało?
Fala uderzeniowa – w obu przypadkach. Zabiegi na twarz z jej użyciem są mniej eksponowane, mimo że zapewniają spektakularne rezultaty. To technologia, która świetnie ujędrnia, swoisty „lifting bez skalpela”, doskonały do likwidowania „chomiczków”, podnoszenia powiek, spłycania bruzd nosowo-wargowych. Już po jednym zabiegu widać genialny efekt. Fala uderzeniowa poprawia ukrwienie skóry, działa równie intensywnie jak masaż Kobido czy taśmy. Na ciele nie tylko zmniejsza objętość tkanki tłuszczowej, lecz także ujędrnia. Uważam, że zabiegi falą akustyczną są niedoceniane, a działają nawet na zwłókniały cellulit, likwidują jego bolesność. Zresztą to technologia wywodząca się z medycyny, często stosowana w ortopedii do niwelowania bólu, leczenia zwyrodnień, ostróg piętowych, spiętych mięśni itd.
Jak wyglądał początek Twojej współpracy z marką ÉleverCosmetics?
W pewnym sensie rozpoczęła się moja szczęśliwa passa – otworzyłam nowy salon i niemal jednocześnie dostałam propozycję od ÉleverCosmetics.
Przyszła ona do mnie od cudownego człowieka – Piotra Zagożdżona. Jest on prezesem firmy, która rozwija różne marki z branży kosmetycznej i suplementów diety. Podziwiam jego zapał do ciągłego rozwoju i poszukiwania nowych wyzwań. Nie ukrywam, że ta propozycja bardzo mnie ucieszyła. W moim mieście, Radomiu, byłam już na tyle rozpoznawalna, że ta współpraca była dość naturalnym kolejnym krokiem w moim rozwoju zawodowym. I całkiem nowym wyzwaniem! Firma także mieści się w Radomiu, co mnie, lokalną patriotkę, bardzo cieszy, bo oznacza, że moje miasto rozwija się wraz ze mną. W pracy nad produktami ÉleverCosmetics miałam ogromny komfort, co jest bardzo ważne dla każdego artysty. Mogłam od podstaw stworzyć mój wymarzony produkt – wybrać, co ma się nim znaleźć, zdecydować, jakie kryteria ma spełniać. Nie ciążyła nade mną presja czasu – mogłam śmiało poszukiwać ideału.
Zaczęłam od tria do pielęgnacji: serum, krem na dzień i krem pod oczy.
Kolejnym wykreowanym przeze mnie produktem był podkład. To dla mnie baza do stworzenia finalnego dzieła, pięknego makijażu. Bez takiego idealnego gruntu nawet najpiękniej umalowane oczy i usta nie będą wyglądały dobrze.
Jaki był Twój punkt wyjścia przy tworzeniu tych pierwszych kosmetyków? Najpierw był cel czy może ukochany składnik?
Nie zajmuję się doborem składników – na początku wyznaczyłam sobie cel. Moim zadaniem było przygotowanie listy cech, jakie powinien mieć mój produkt idealny. Na tym koncentrowałam się na każdym etapie produkcji – od doskonałej jakości składu, przez komfortową konsystencję, aż po opakowanie. Produkty były poddawane różnym testom – to jeden z elementów czyniących je kosmetykami luksusowymi.
Jakie masz oczekiwania wobec kosmetyków do pielęgnacji?
Przede wszystkim skutecznego, długotrwałego nawilżania skóry. Dobrze wiem, z jakimi problemami z cerą borykają się kobiety, jednak dla stworzenia dobrego makijażu to właśnie nawilżenie jest kluczowe. To ono sprawia, że kolejno nakładane kosmetyki kolorowe zachowują się, jak należy. Kremy nie mogą obciążać skóry, zapychać porów. Sama mam idealną – bo wrażliwą – cerę do testowania nowości. Natychmiast widzę po sobie, że coś może się nie sprawdzić. Testowałam mnóstwo produktów, zarówno kolorowych, jak i do pielęgnacji, w tym marek luksusowych, i zdarzało się, że produkt mi szkodził, nawet jeśli zachwycał przepięknym opakowaniem i wspaniałym zapachem. Produkt o intensywnym zapachu, zwykle uzyskiwanym poprzez dodanie do formuły perfum, u wielu osób powoduje wysuszanie skóry. Moja cera od razu reaguje na to negatywnie. W ÉleverCosmetics otrzymywałam produkty do testów, po czym długo je sprawdzałam. Jeśli wszystko było w porządku, i kosmetyki spełniały wszystkie moje wymagania, akceptowałam je w pełni.
Czy masz swój ulubiony produkt w ofercie ÉleverCosmetics?
Jako makijażystka szczególną uwagę zwracam na podkład. Uważam, że z ÉleverCosmetics stworzyliśmy produkt idealny i mam na to liczne „dowody”
Otrzymuję informację zwrotną od klientek i influencerek, które z przyjemnością go testują i są zachwycone. Mój wymarzony podkład miał być lekki, o pięknym kryciu, niezapychający porów, zapewniający satynowe – niematowe i niebłyszczące – wykończenie. Miał być trwały i wodoodporny oraz posiadać wysoki filtr przeciwsłoneczny, najlepiej SPF 50. I taki jest.
Sama przy wykonywaniu makijażu dla moich klientek korzystam z produktów ÉleverCosmetics, dlatego wiem, że są one uniwersalne. Na tym, zależało mi szczególnie. Miały być ułatwieniem w porannej rutynie pielęgnacyjnej i codziennym makijażu. W wiecznym biegu nie mamy czasu na kosmetyczne rozczarowania, nieskuteczne, skomplikowane w aplikacji produkty-pułapki. Kosmetyki powinny być proste w użytkowaniu, żebyśmy nie musiały się zastanawiać, czy dany krem polubi się z podkładem, czy też nie, ani obawiać, że podkład zastygnie i nie zdążymy go rozetrzeć lub że w ciągu dnia będzie trzeba robić poprawki, bo się zważy, zetrze, pokryje warstwą sebum itp. Twarz zawsze musi wyglądać czysto, świeżo, nieskazitelnie.
Jak nakładać Wasz podkład?
Najbardziej lubię nakładać go gąbeczką, ewentualnie płaskim pędzlem. Nie lubię mieć brudnych dłoni.
Kobiety nie zawsze prawidłowo posługują się gąbeczką i dlatego uważają, że to technicznie trudne akcesorium. Często nie wiedzą, że gąbeczka musi być wilgotna, bo inaczej jest jak kamień. W ÉleverCosmetics mamy świetną gąbeczkę o ściętym kształcie, która przyda się nie tylko do aplikacji podkładu, lecz także – już wkrótce – do nakładania naszej nowości, pudru sypkiego. Niebawem rozszerzy się również gama kosmetyków kolorowych. Jestem z nich dumna – mogę opowiadać o nich godzinami, jednak nie chcę sobie przypisywać wszystkich zasług. Za jakość produktów ÉleverCosmetics odpowiada sztab profesjonalistów. Ja uczestniczę w procesie koncepcyjnym, ale finalny produkt to wynik pracy zespołowej.
Czy gdy masz gotowy prototyp produktu, poddajesz go ocenie znajomych, klientek?
Nie, na tym polu ufam sobie całkowicie. Jeśli chce się mieć „coś swojego”, trzeba zawierzyć własnej intuicji. Ktoś patrzący na to z boku może nie mieć odpowiednich kompetencji do oceny produktu, może nie mieć wiedzy czy doświadczenia w tej kwestii. Od firmy ÉleverCosmetics dostałam wolną rękę i ogromny kredyt zaufania, by móc pracować nad produktami swobodnie. Zawsze mówię klientkom, że zdrowa skóra to podstawa udanego makijażu. Musimy o nią dbać. Tutaj świetnie sprawdza się nasz peeling enzymatyczny, który dokładnie oczyszcza cerę. Na zadbanej i odpowiednio nawilżonej skórze podkład będzie wyglądał o wiele lepiej. Musimy zacząć od podstaw.
Rynek pozytywnie zweryfikował Twoje wybory…
Tak, zadowolone klientki bardzo mnie wzmacniają. Podkład stał się naszym flagowym produktem, niekwestionowanym numerem 1 w ofercie, bo jest łatwy w aplikacji dla każdego – niezależnie od stopnia „wtajemniczenia” w sztukę makijażu. Ma fantastyczną formułę, nakłada się cienką warstwą, co pozwala budować stopniowe krycie. Aplikowany delikatnie czy mocno – makijaż dzięki niemu zawsze wygląda przepięknie.
Cieszę się, że w modzie na pierwszym miejscu jest teraz pielęgnacja i zadbana cera. Zawsze mówię klientkom, że zdrowa, wypeelingowana skóra to podstawa udanego makijażu. Na przesuszonej, niezadbanej skórze żaden podkład nie będzie wyglądał dobrze. Musimy zacząć od podstaw.
Kolejnym hitem ÉleverCosmetics jest tusz do rzęs. Testowałam długo bardzo dużo mas i przeróżnych szczoteczek. Wybrałam taką, która maluje całe rzęsy za jednym przyłożeniem, obejmując całą powiekę. Chciałam mieć pewność, że tusz się nie rozmazuje.
Nie może być tak, że tylko rano i tylko przed lustrem makijaż wygląda super, a w ciągu dnia musimy go poprawiać. Znam oczekiwania kobiet i przekładam je na praktykę.
Ostatnio w katalogu marki ÉleverCosmetics pojawiły się trzy perełki: róż, bronzer i rozświetlacz. Gdy komponowaliśmy je z zespołem, przyświecał nam jeden cel: kosmetyki miały ułatwiać i przyspieszać makijaż. Nie są to produkty tylko dla profesjonalistów, ale dla wszystkich, którzy nie chcą się martwić, czy dobrze dobrali kolor i czy nie powstaną plamy na skórze. Kolory mają się wtapiać, zdobić każdego. Warte uwagi są też ekskluzywne, piękne opakowania naszych produktów. Zamawiamy je w wytwórni, która produkuje opakowania kosmetyków Chanel.
Wciąż stawiasz na rozwój firmy. Co jest w nim dla Ciebie najważniejsze?
Marka ÉleverCosmetics to przede wszystkim jakość. Na każdym etapie mają być zachowane najwyższe standardy. Moim zdaniem, by zbudować swoją pozycję na niezwykle konkurencyjnym rynku kosmetycznym, nie wystarczy zaistnieć poprzez agresywną, jednorazową kampanię marketingową i roczne „tournée po social mediach”. Istotne jest, by klient do nas ciągle wracał, by nie umiał się obejść bez kosmetyków ÉleverCosmetics. I tak się dzieje, z czego jestem bardzo dumna. Wyróżnia nas nie tylko jakość, o której wszyscy mówią, lecz także prawdziwa pasja, komfort pracy bez presji oraz serce, które wkładamy w nasze produkty.
Naszych kosmetyków używają także gwiazdy. Dla wielu z nich Supreme Skin to podkład idealny, taki, jakiego szukały przez całe życie. Wiemy, że Natalia Siwiec zakochała się w podkładach ÉleverCosmetics.
Działamy prężnie, rozwijamy się szybko. Mamy spore sukcesy i świetne opinie. Pierwsze kampanie są obiecujące. Wchodzimy na rynki zagraniczne, między innymi na rynek włoski i niemiecki. W zeszłym roku pojawiliśmy się również w Dubaju, a przecież cały świat stoi przed nami otworem! Planujemy powstanie flagowego butiku w Warszawie, a potem zapewne otwarcie kolejnych w innych miastach. Dotychczas byliśmy dostępni tylko online, ale wiele osób chce dotknąć produktów, poznać je, wypróbować na własnej skórze, zanim zdecydują się na zakup. W butikach ma być przytulnie i eskpercko, by klientki czuły się tam zaopiekowane tak, jak w moim salonie.
W planach mamy także szkolenia makijażowe oraz praktyczne kursy online. Chcemy, by każda dziewczyna miała możliwość nauczyć się od praktyka, jak samodzielnie wykonać fantastyczny makijaż i jak wybrać odpowiednie dla siebie produkty.
Jakie były początki marki? Wydaje mi się, że zaczęło się od odżywek do rzęs…
Pierwszym produktem ÉleverCosmetics faktycznie była odżywka do rzęs ÉleverLash, jedyny produkt tego rodzaju, po którym nie czułam, że mam „piasek w oczach” i nie wstawałam rano z zaczerwienionymi oczami. Mamy też super odżywkę do brwi o zupełnie innym składzie niż ta do rzęs, a równie skuteczną. Nazwaliśmy ją po prostu ÉleverBrow. Stymuluje ona wzrost włosków, pomaga je zagęścić. Jest idealna dla każdego. Wiele kobiet docenia jej działanie, bo wie, że obecnie wyczesane, mocno zaakcentowane brwi to jeden z filarów modnego looku. Tutaj warto także zwrócić uwagę na nasz żel do brwi, który pomaga ujarzmić włoski. Jest dostępny w dwóch wariantach: dla blondynek i brunetek. Efekt można stopniować, więc to produkt dla każdego. Kosmetyk cieszy się rosnącą popularnością i moim zdaniem w pełni zasłużenie.
Jak się postrzegasz jako artystka?
Artystką czułam się od dziecka – śpiewałam, malowałam… Działam bardzo intuicyjnie, tego nie można się wyuczyć. Dzięki intuicji malarz maluje piękne obrazy, fryzjer wie, jaki kolor podkreśli czyjąś urodę, a ja – jak stworzyć niepowtarzalny makijaż. Nie jest to rzemiosło, w którym obowiązują sztywne reguły, ale sztuka.
Moja pasja pozostaje w zgodzie z moim – jakby włoskim – temperamentem. Uwielbiam bezpośredni kontakt z ludźmi, rozpiera mnie energia, ponoć zarażam nią innych. Z przyjemnością dzielę się wskazówkami, jak o siebie zadbać, co poprawić w wizerunku, ale robię to tak, by nikogo nie onieśmielić, nie urazić. Troszczę się, ale nie oceniam. Jestem niepoprawną optymistką, choć moje życie nie było usłane różami. Jestem wdzięczna losowi za to, co mnie ostatnio spotyka. Intuicja podpowiada mi, że to mój czas, staram się wykorzystać swoją szansę. Wierzę, że na sukces składa się trochę szczęścia, dużo pracy i wytrwałości oraz pewna doza zaufania.